Victoria i 60-letni ochroniarz zginęli prawdopodobnie nocą. Ich ciała znaleziono wczoraj nad ranem, gdy pracownicy Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze przyszli do pracy. Była godzina 7.00.
Pukali, ale ochroniarz nie otwierał. Wezwali straż pożarną. – Podejrzewaliśmy, że coś temu człowiekowi w środku się stało. Myśleliśmy, że zasłabł, więc wybiliśmy szybę – mówi Andrzej Ciosk ze straży pożarnej w Jeleniej Górze. O 7.30 było już wiadomo, że ochroniarz nie żyje i że został zamordowany. Na szyi miał zaciśnięty pasek, był cały we krwi. Na piętrze w pokoju gościnnym znaleziono drugie ciało. Victoria J. przyjechała z Warszawy dać koncert symfoniczny „Pary muzyczne”. Teraz martwa leżała na podłodze. Została zamordowana i według nieoficjalnych informacji sprawca co najmniej usiłował ją zgwałcić (wątpliwości, czy do tego doszło, rozwieją wyniki sekcji zwłok, które będą znane w poniedziałek).
Jeleniogórska policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania sprawcy. Zastanawiające było to, że w budynku nie znaleziono śladów włamania. Oznaczało to, że ochroniarz wpuścił do środka kogoś, kogo znał, lub że morderca jest pracownikiem filharmonii. Podejrzenie padło na technika, który zapadł się pod ziemię. Przestał odbierać telefony, nie nocował w domu. W piątek wieczorem policja zatrzymała podejrzanego na Śląsku. – Na tym etapie śledztwa nie ujawniamy, kim jest mężczyzna ani jaki może mieć związek ze sprawą – informuje Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy policji we Wrocławiu.
Motywów zbrodni jest wiele, nieoficjalnie śledczy skłaniają się ku seksualnemu podłożu zbrodni. Ochroniarz zginął, bo widział sprawcę lub próbował bronić kobiety.
Victoria J. (†27 l.) była dobrze zapowiadającą się harfistką. Utalentowana piękna dziewczyna ukończyła studia licencjackie na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie profesor Urszuli Mazurek. Śmierć młodej harfistki wstrząsnęła światem muzyki klasycznej. Odwołano koncerty.