Mieszkańcy wsi są przerażeni. Zabójca całymi dniami chodzi pijany i śmieje się z sądu. - Siedziałem 3 miesiące, ale już mnie wypuścili - żartuje, dopijając pod sklepem kolejne piwo.
Według mieszkańców Giebłutowa decyzja sądu jest dowodem na to, że sprawiedliwość nie istnieje. Jan G. to zdemoralizowany typ. Dla alkoholu jest w stanie zrobić wszystko. I zrobił.
Gdy jego małżonka nie chciała mu dać 100 złotych na wódkę, chwycił kij od szczotki i bez pamięci począł okładać biedną kobietę. Bił tak długo, aż przestała się ruszać. Zabójca nie czuje skruchy.
Przeczytaj koniecznie: Bielany: Zatłukła męża butelką po likierze
- Zabiłem ją kijem od szczotki, takiej do zamiatania, bo się trochę zdenerwowałem. Nie chciałem jej zabić tylko zbić, żeby zapamiętała, że na wódkę ma mieć - tłumaczy zadowolony z siebie zwyrodnialec.
Mieszkańcy Giebłutowa są przerażeni. Jan G. jeszcze przed odsiadką terroryzował mieszkańców. Był nieobliczalny i agresywny. Teraz po tym, jak go wypuszczono z aresztu, czuje się bardzo pewny siebie. Podoba mu się opinia zabijaki, która wzbudza respekt.
Nędzne prawo, ale prawo?
Jak to się stało, że Jan G. po dokonaniu takiej potworności wyszedł na wolność? Tą decyzją wyraźnie zaskoczeni są sami prokuratorzy. - Domagaliśmy się przedłużenia aresztu tymczasowego dla Jana G., jednak sąd nie przychylił się do naszego wniosku. Dlatego złożyliśmy zażalenie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu - mówi Jerzy Szkapiak, prokurator rejonowy w Lwówku Śląskim.
- W ocenie sądu tymczasowy areszt został zastosowany jako środek zapobiegawczy. Zostały zebrane wszystkie dowody oprócz końcowego stanowiska biegłych i opinii co do zgonu kobiety. Wnioski z tej opinii będą analizowane i pozwolą na zajęcie stanowiska prokuratury. Tymczasowy areszt nie może zastąpić kary pozbawienia wolności - dodaje Violetta Niziołek, rzecznik prokuratury w Jeleniej Górze.
Kiedy znów zabije?
Postanowieniem sądu zaskoczony jest nawet sam morderca. - Powinni mnie zamknąć! Chciałbym, żeby mnie zamknęli w psychiatryku albo w więzieniu, bo jestem chory - mówi Jan G., który czeka na swój proces na wolności. Ciekawe, czy do tego czasu znów kogoś skrzywdzi.