Jak informowaliśmy na se.pl, scenariusz filmu jest juz gotowy, twórcy wybierają aktorów i szukają potrzebnych 3 mln zł. Pieniądze mają pochodzić głównie ze składek ofiarodawców. Finansowego wsparcia projektu odmówiło PiS.
- Daniel Olbrychski dobrze o tym powiedział, że powstanie takiego filmu może być groźne dla Polski - popiera słowa kolegi Jerzy Stuhr. Wspomina, że zna reżysera Antoniego Krauze, bo grał w jego filmie "Strach". Twierdzi jednak, że wówczas - jak się wyraził - "był innym cżłowiekiem".
Niechęć do "Smoleńska" aktor tłumaczy tak: - Ja bym miał trudności z robieniem filmów, które trącą taką hagiografią, czyli ukultowieniem. Nie mam takiej natury.
Pytany o to, czy w takim razie hagiografią nie będzie film "Wałęsa" Andrzeja Wajdy i czy nie jest za wcześnie na film o życiu byłego prezydenta, Stuhr argumentuje: - A jak Wajda kręcił "Człowieka z żelaza", to historia też się działa. Podziwiałem go za to, że złapał się za temat, który się dzieje. Łatwo jest opowiadać o czymś, co się już stało, a Andrzej miał odwagę i aktualizował scenariusz do ostatniej chwili. Podziwiam go za to ryzyko.
Jerzy STUHR o filmie "Smoleńsk": To JAKAŚ HUCPA!
Kolejny aktor krytykuje pomysł powstania filmu o katastrofie z 10 kwietnia. - Wydaje mi się jakąś hucpą - mówi w rozmowie z ONET Jerzy Stuhr. I dodaje, że jego zdaniem produkcja "obśmieje nas na cały świat".