- To nie jest afera rządowa, bo przecież żadne podejrzane pieniądze nie wpłynęły na konto ani ministra, ani innego polityka czy urzędnika - uważa Urban. - Natomiast to, jak się zachowuje minister i czy jest kompetentny, jest kwestią wtórną. Czym innym jest też to, że sądownictwo leży. Poza tym, jak można mieć pretensje do premiera, że ludzie nie zostali ostrzeżeni przed Amber Gold? Gdyby wyszedł i oznajmił, że np. PKO S.A. jest w marnej kondycji, następnego dnia bank by padł. To byłoby chore - powiedział.
Zdaniem Urbana politycy nie byli bezpośrednio zamieszani w aferę. - Takich piramid finansowych i powiązań państwowych instytucji z lokalnymi bossami, jest na świecie mnóstwo - stwierdził.
Urban odniósł się również do tezy, w myśl której Gdańsk jest "twierdzą Platformy". - W Gdańsku nie tyle PO, co prezydent miasta, tworzy silny układ. PO należy do tego kręgu i jest w nim silna, ale klika składa się nie tylko z działaczy PO, ale i lokalnych osobliwości - uważa redaktor naczelny tygodnika "Nie".