Jeśli nie Tusk, to kto?

2009-10-12 14:32

Czy to możliwe, żeby faworyt nie stanął w szranki prezydenckiego wyścigu? Donald Tusk podobno coraz poważniej myśli o rezygnacji z ubiegania się o urząd. Wszystko przez afery, które pogrążają jego rząd.

Jeszcze kilka tygodni temu plan Platformy Obywatelskiej był prosty i dobrze znany wszystkim. Po wiosennych wyborach stanowiskami mieli podzielić się Donald Tusk i Grzegorz Schetyna. Ten pierwszy miał zostać prezydentem, drugi premierem.

Wszystko wzięło w łeb gdy wybuchła afera hazardowa. Notowania rządu i PO zaczęły gwałtownie spadać. Grzegorz Schetyna stracił stołek wicepremiera, a sam Donald Tusk miał podobno zaskoczyć swoich kolegów niespodziewaną deklaracją:

"Nie będę kandydował na prezydenta. Naszym kandydatem będzie Bronek [Bronisław Komorowski – red.]" - te słowa miały paść na ostatnim spotkaniu samego szczytu władz PO. (czytaj "Tusk nie będzie prezydentem")

Jak zareagowali na to współpracownicy premiera? Jak donosi dziennik "Polska", na razie deklaracja nie została potraktowane serio. A to dlatego, że Tusk już raz ogłaszał, że nie będzie kandydatem PO. Wtedy również jako swojego następcę wskazywał na Komorowskiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki