Do tej pory musieli się uczyć i pracować w ruinie. Szybki remont ruszył dopiero pod koniec wakacji. Dziwnym trafem akurat wtedy, gdy okazało się, że mysłowicki Zespół Szkół Specjalnych jako pierwszy w Polsce otrzymał certyfikat jakości ISO, a na uroczystości jego wręczenia ma się pojawić sporo VIP-ów.
- Na szczęście nie brano pod uwagę infrastruktury. Gdyby oceniano też budynek, o certyfikacie moglibyśmy zapomnieć - uważa Anna Zając-Lubowiecka (50 l.), dyrektorka szkoły.
Z pędzlami po piętrach
W pochodzącym z 1872 r. budynku uczy się 220 osób z Mysłowic, Imielina, Sosnowca, Chełma Śląskiego i Katowic. Jest tu podstawówka, gimnazjum i szkoła zawodowa. Największą grupę uczniów stanowią dzieci z upośledzeniem umysłowym. Aby dotrzeć do nich, potrzeba ogromnych umiejętności pedagogicznych. I to właśnie dzięki profesjonalnej kadrze nauczycieli, szkoła otrzymała certyfikat ISO.
Pod koniec ubiegłego tygodnia w szkole trwały gorączkowe prace. Malarze uwijali się jak w ukropie, biegając z pędzlami po piętrach szkoły. Inna grupa robotników w pośpiechu remontowała ogrodzenie placówki.
Kropla w morzu
- Wcześniej też były przeprowadzane pewne remonty, ale może mniej je było widać - twierdzi Izabela Gołaszczyk-Sobczyk, rzecznik Urzędu Miasta w Mysłowicach.
Przekonuje, że obecny remont nie jest wynikiem przyznania certyfikatu. - Po sprzedaży gruntów w Brzezince miasto ma więcej pieniędzy i więcej może przeznaczyć na remonty szkół - przekonuje pani rzecznik.
Pracownicy szkoły cieszą się z remontu, ale przyznają, że to kropla w morzu potrzeb. - Odnowienie ścian z pewnością było potrzebne, ale to nie wystarczy - mówi Anna Zając-Lubowiecka. - W tym budynku prawie wszystko trzeba by wymienić. Chyba szybciej i taniej byłoby wybudować nową szkołę. Tylko że urzędnicy jakoś do tego się nie kwapią - dodaje.
Na pierwszy dzwonek w odnowionych murach z niecierpliwością czekają już uczniowie. Justyna Zastawna (21 l.) z Sosnowca, która cierpi na epilepsję, w szkole pojawiła się już w ubiegły piątek.
- Nie mogę się doczekać zajęć. Tu jest wspaniale, mam wielu znajomych, no i wychowawcy są tacy mili - mówi z uśmiechem Justyna.
Podjazd za dwa lata
Na szczęście Justyna nie ma problemów z poruszaniem się. W 3-piętrowym budynku szkoły nie ma bowiem windy. I nie będzie, bo konserwator zabytków i tak by się nie zgodził na taką przeróbkę. Podobno za dwa lata ma się pojawić podjazd. Ale na razie to deklaracje urzędników...