Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski poinformował, że zatrzymany w sobotę 28-letni mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu nastolatek.
Mamy jako podstawę tego zarzutu stwierdzenie, że pan podejrzany był osobą faktycznie wykonującą czynności w ramach działalności gospodarczej, którą zgłosiła do ewidencji jego najbliższa krewna i był osobą, która przygotowywała wyposażenie pomieszczeń w tych różnego rodzaju pokojach zagadek. I nie zwrócił uwagi na to, że nie ma tam właściwego ogrzewania tych obiektów, i że nie ma tam przede wszystkim dróg ewakuacyjnych, które w razie jakiegoś niebezpieczeństwa pozwalałaby uczestnikom opuszczać pomieszczenie rozrywki - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, Ryszard Gąsiorowski. 28-latkowi grozi do 8 lat więzienia.
Koszaliński sąd w poniedziałkowe popołudnie przychylił się do wniosku prokuratury i zadecydował, że mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie:
To właśnie Miłosz S. miał urządzać escape room, w którym w piątek doszło do tragicznego w skutkach pożaru. Według nieoficjalnych informacji 28-latek to wnuk właścicielki koszalińskiego escape roomu. Kobieta została przesłuchana w sobotę w charakterze świadka. Nie postawiono jej zarzutów. Stwierdziła, że w prowadzeniu działalności pomagały jej inne osoby z rodziny oraz pracownik, jak to określiła - „ten poparzony mężczyzna, który w dniu zdarzenia był na miejscu”.
Lekarze wydali też zgodę na przesłuchanie właśnie tego pracownika, który został w wyniku pożaru ciężko poparzony. Do tej pory 25-latek utrzymywany był przez medyków w stanie śpiączki farmakologicznej.
- Po obrażeniach ciała, jakie odniósł ten 25-letni mężczyzna, możemy zakładać, że znajdował się w obiekcie, że próbował przyjść pokrzywdzonym z pomocą. Wyraźnie wskazują na to tak głębokie oparzenia: że powstały w momencie, kiedy on próbował przystąpić do akcji gaśniczej, ewentualnie do wyprowadzania pokrzywdzonych z pomieszczeń - powiedział prokurator Gąsiorowski.