Po tym, jak zdesperowana kobieta na oczach milionów telewidzów oznajmiła, że jest w stanie podać swojemu synowi zastrzyk śmierci, bo nie może dłużej patrzeć na jego cierpienie, po raz kolejny rozgorzała zacięta dyskusja na temat "dobrej śmierci", czyli eutanazji.
Zmęczona i zrozpaczona Barbara Jackiewicz z Warszawy postanowiła opowiedzieć o swoim, trwającym już prawie ćwierć wieku, dramacie.
24 lata makabry
Krzysztof, syn pani Barbary, miał 16 lat, gdy stracił w szkole przytomność. Lekarze zdiagnozowali rzadką chorobę SSPE wywołaną przez wirus odry, który mimo wcześniejszego wyleczenia choroby (Krzysztof cierpiał na nią w dzieciństwie) wciąż tkwił w jego organizmie. Potworna choroba sprawiła, że nastoletni wtedy Krzysztof już po upływie kilku miesięcy nie poruszał się, nie mówił, stracił słuch, nie mógł połykać pokarmów. Z roku na rok było jednak coraz gorzej.
- Mój syn chwilami wygląda jak niedorżnięte kurczę. Męczy się, sapie, jęczy. 24 lata żyje bez mózgu, nie widzi, nie mówi, nie wykonuje czynności fizjologicznych - Barbara Jackiewicz opowiadała o gehennie syna. Właśnie dlatego załamana matka postanowiła podjąć walkę o - jak twierdzi - skrócenie cierpień i godną śmierć dla Krzysztofa. - Przerosło mnie patrzenie na jego cierpienie. Jestem gotowa sama zrobić zastrzyk śmierci. Nie chcę obciążać cudzego sumienia - zrozpaczona matka złożyła szokującą deklarację na antenie stacji TVN. Kobieta po raz pierwszy publicznie ogłosiła, że pragnie eutanazji dla swojego syna, po tym, jak we Włoszech zmarła Eluana Englaro (39 l.), która przez 17 lat była podtrzymywana przy życiu dzięki sztucznemu odżywianiu. Ojciec kobiety, Beppino Englaro, po latach walki wygrał we włoskim sądzie najwyższym prawo do wstrzymania leczenia Eluany i zaprzestania podawania jej pożywienia.
Polskie prawo zabrania eutanazji
I choć w Polsce taki wyrok sądu na razie jest niemożliwy, to kobieta w dalszym ciągu chce walczyć o możliwość eutanazji. - Oczekuję zmiany prawa. Chcę, by w wyjątkowych okolicznościach, kiedy sytuacja nie rokuje nadziei, nie można było w okrutny sposób przedłużać cierpienia - mówiła kobieta w programie "Teraz My". - Po programie mogłam przez chwilę porozmawiać z posłem Jarosławem Gowinem (poseł PO, przewodniczący zespołu bioetycznego działającego przy premierze - przyp. red.). I usłyszałam od niego, że nie ustąpią, jeśli chodzi o eutanazję - relacjonowała nam kobieta. - Ja już naprawdę nie mam siły, jestem tym wszystkim wykończona. Nie zależało mi na sławie, tylko na tym, by ulżyć synowi - zapewnia matka nieuleczalnie chorego Krzysztofa.
Na szczęście dla pani Barbary i przede wszystkim dla jej syna pojawiła się nadzieja na lepsze życie. - U nas w hospicjum czeka na Krzysztofa łóżko. Pani Barbara ma przyjechać do nas w piątek i sprawdzić warunki - powiedziała nam Janina Mirończuk, prezes hospicjum "Światło" w Toruniu. - Matka musi mieć poczucie bezpieczeństwa, w końcu powierzy nam swojego ukochanego syna. Poza tym myślę, że tak naprawdę wcale nie chciałaby jego eutanazji. To był tylko krzyk rozpaczy - dodaje pani prezes.