Jedną z najmocniejszych scen filmu jest ta, gdy nagi chłopiec leży w łóżku. Widz wie, że przed chwilą doszło do gwałtu… Ale dla księdza-gwałciciela najważniejsza jest tajemnica. Dlatego wypowiada formułę, którą słyszało wiele ofiar księży pedofilów: - Przysięgnij na Boga, że nikomu nie powiesz, bo twoi rodzice umrą…
Historia pana Marka wcale nie różni się od większości historii z kościelną pedofilią w roli głównej. W 1981 roku miał 13 lat, a w domu same problemy. Jego ojciec opuścił matkę, a dorastającemu dziecku brakowało męskiego wzorca. Wykorzystał to katecheta, który zdobył zaufanie dziecka i zaproponował Lisińskiemu, żeby został lektorem podczas mszy. To było prawdziwe wyróżnienie.
- Czytanie Pisma świętego podczas sumy było wielkim zaszczytem – mówi Lisiński.
Na tym się jednak nie skończyło. Ksiądz zarzucił na młodego Marka swoją sieć. Zapraszał na plebanię i… wykorzystywał. Pod pretekstem robienia karteczek na różaniec ksiądz zatrzymywał chłopca na noc i gwałcił. Po wszystkim zastraszał go i manipulował. Gdy w końcu dziecko opowiedziało, co ksiądz mu robił… niewiele osób uwierzyło. Dopiero po latach Lisiński odważył się coś zrobić ze swoją krzywdą i o tragedii z dzieciństwa napisał do biskupa i został nawet wezwany na przesłuchanie.
– I to był kolejny koszmar, jaki przeżyłem – opowiada Lisiński.
Wszystko wyglądało tak, że to ofiara czuła się poniżona. Zamiast rozmawiać o meritum sprawy, pytano go na przykład, czy okradł kościelną skarbonkę. Lisińskiego próbowano zdyskredytować na wszystkie możliwe sposoby. Koniec końców Watykan ukarał księdza pedofila na… trzy lata pozbawienia możliwości wykonywania powinności duszpasterskich. – To żadna kara – mówi Lisiński.
Dlatego, gdy Wojciech Smarzowski zwrócił się do Lisińskiego o pomoc przy pisaniu scenariusza, prezes fundacji dla osób pokrzywdzonych przez pedofilów w sutannie, nie wahał się ani chwili. Pracując nad filmem, miał nadzieję, że "Kler" będzie drogą do oczyszczenia.
- Dlatego opowiedziałem Wojtkowi Smarzowskiemu swoją historię i historie podopiecznych mojej fundacji – mówi Lisiński, który do scenariusza Smarzowskiego nanosił poprawki i dodawał swoje przemyślenia.
Jak mówi Lisiński –w filmie „Kler” jest cała prawda o pedofilii w polskim kościele. Nie ma żadnego przekłamania, fikcji, która nigdy się nie wydarzyła. – Nic nie jest przerysowane – zapewnia.