Matka bliźniąt syjamskich: Moje dzieciaczki są już bezpieczne

2014-02-11 3:05

Rozdzielone bliźniaki syjamskie opuściły już oddział intensywnej terapii. Janek i Dawidek (2 tygodnie) zostali przewiezieni na oddział chirurgiczny warszawskiego szpitala przy ul. Litewskiej. Czują się świetnie.

Choć leżą w osobnych, otwartych inkubatorach, cały czas odwracają się do siebie główkami. - Widocznie tak się kochają, że nie mogą bez siebie żyć - śmieje się ich mama, Emilia Witkowska-Nery. Lekarze są zadowoleni z tempa, w jakim maluchy dochodzą do zdrowia.

- Mali pacjenci świetnie się czują, są regularnie karmieni. Wygląda na to, że nie ma powodów do obaw - mówi prof. Andrzej Kamiński, kierownik Oddziału Klinicznego Chirurgii i Urologii Dziecięcej i Pediatrii, który rozdzielił Janka i Dawidka.

Przeczytaj też: Rozdzielone bliźnięta syjamskie już otwierają oczy i ziewają

Pełna radości i nadziei jest również mama chłopców, Emilia Witkowska-Nery. - Są wspaniali, każdego dnia robią coś nowego, czymś nowym mnie zaskakują. Zachowują się dzielnie, płaczą tylko wtedy, gdy są głodni - mówi kobieta. I dodaje, że Janek i Dawid są bardzo podobni do swojego starszego brata, który urodził się w tym samym szpitalu.

- Dwuletni Raul czeka na nich w domu - opowiada. Mama zdradziła nam też, jak odróżnia Jaśka od Dawidka. - Janek jest śpiochem, Dawid to żywe srebro. Janek ma bardziej pociągłą twarz, Dawidek jest trochę pucołowaty. Z każdym dniem jednak chłopcy są coraz bardziej do siebie podobni - mówi kobieta.

Mama bliźniąt całkowicie ufa lekarzom z Litewskiej, którzy pozwalają jej spędzać przy maluchach całą dobę. Na oddziale karmi bliźnięta z butelek odciągniętym z piersi pokarmem i bawi się z nimi. Małe łasuchy uwielbiają dobrze zjeść.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki