Jestem za gruba na operację

2009-06-12 7:00

Pani Ewa (58 l.) od dwóch tygodni nie może przejść operacji złamanej nogi, bo stół w szpitalu nie wytrzyma jej ciężaru 180 kg

Szok! Ewa Czarnojan (58 l.) z Łodzi już drugi tydzień leży ze złamaną nogą na oddziale ortopedycznym Szpitala im. Kopernika w Łodzi i czeka na konieczną operację. Ale w historii pani Ewy najtragiczniejsze jest to, że lekarze nie mogą kobiety zoperować, bo... za dużo waży! Zdaniem medyków, stół operacyjny przystosowany jest do pacjentów wagi lekkiej i średniej i nie ma możliwości, by wytrzymał ciężar pani Ewy, której waga wskazuje (bagatela!) 180 kilogramów.

To przerażające, ale dramat pani Ewy zaczął się aż dwa tygodnie temu. Kobieta złamała nogę, kiedy była z wizytą u siostry w Tuszynie pod Łodzią. - Potknęłam się, przewróciłam i coś mi strzeliło nad kolanem. Nie mogłam się podnieść - opowiada.

- Na miejsce natychmiast przyjechało pogotowie, ale lekarz i sanitariusze nie mogli mnie wynieść na noszach, bo drzwi były za wąskie - relacjonuje kobieta. Na dodatek pani Ewa leżała na piętrze i jakoś trzeba było przetransportować ją na parter. - Tak się składa, że mój kuzyn ma skład budowlany. Wziął wózek widłowy, podjechał pod balkon i z pomocą kilku osób na nim zjechałam - tłumaczy kobieta. Potem już tylko po-dróż karetką do Łodzi i czterem mężnym strażakom udało się wnieść panią Ewę na oddział ortopedyczny.

I tu, za drzwiami oddziału, zaczął się kolejny dramat. Szybko okazało się, że złamanie prawej nogi tuż nad kolanem jest na tyle poważne, że niezbędna jest operacja. Problem w tym, że lekarze ze Szpitala im. Kopernika nie mają gdzie zoperować pani Ewy, bo stół operacyjny, którym dysponują, nie wytrzyma ciężaru kobiety. - Nasz stół trzeszczy już przy pacjencie stukilogramowym - rozkłada ręce. - Nie mogę ryzykować i zezwolić na operację tej pacjentki, bo jeszcze wydarzy się katastrofa. Czasem w trakcie zabiegu trzeba chorego obrócić, inaczej ustawić. Nasz stół może tego nie wytrzymać - Marek Kmieciak (60 l.), ordynator oddziału ortopedycznego, wypowiadając te słowa, zakłopotany drapie się po głowie. Lekarz zapewnia, że szpital usiłuje znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie tej koszmarnej sytuacji. Medycy konsultują się więc z przedstawicielami producenta stołu, którzy mają wydać opinię, czy pani Ewa w drodze wyjątku może być zoperowana. Biorą też pod uwagę inną opcję. - Może uda się wypożyczyć stół przystosowany do cięższych osób - zastanawia się Marek Kmieciak. - Są przecież takie na oddziałach, gdzie osobom otyłym wszczepia się specjalne baloniki do żołądków. Tak czy siak, w końcu zabieg trzeba będzie przecież przeprowadzić - stwierdza z rozbrajająca szczerością ordynator. Ale pani Ewie wcale nie jest do śmiechu. - To ciągłe leżenie w łóżku jest strasznie denerwujące. Mam nadzieję, że w końcu lekarze coś wymyślą. Przecież ile tak można leżeć? - pyta kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki