To właśnie na mocy chrztu św. - każdy świecki jest współodpowiedzialny wraz z kapłanami, zakonnikami i zakonnicami, za misję Kościoła. Bóg powołuje świeckich do głoszenia Jezusa Chrystusa właśnie tam, gdzie żyją. W realiach codzienności: nauki, pracy, kontaktów przyjacielskich, zawodowych.
Chrzest bowiem nie odrywa świeckich od świata, lecz powierza im powołanie, które właśnie w świecie, wewnątrz świata, powinno się urzeczywistniać. Bóg powołuje, aby wykonując właściwe sobie zadania, sprzedając w sklepie, ucząc w szkole, jeżdżąc samochodem, lecząc ludzi, montując pralki, ucząc się, by przyczyniali się do uświęcania świata, niejako od wewnątrz. Tu przecież nie chodzi o to, aby teraz mówić w pracy zamiast "dzień dobry", "niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Trzeba tak żyć, aby drugi człowiek patrząc na nasze postępowanie, wiedział, że wiara jest na pierwszym miejscu, że podejmujemy decyzje zgodne z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Może zdarzą się okazje, aby głośno wypowiedzieć swoje stanowisko na jakiś temat, w obronie wiary i zasad katolickich. Może, ale najpierw głośmy nie słowem, a czynem, czyli swoim codziennym życiem.
Nie ma się co oszukiwać, niejedna, niejeden z Was, kochani, ma o wiele większą możliwość kontaktu z drugim człowiekiem niż duchowni. Powiedzmy tak, właśnie przez to, że żyjecie w świecie, w rodzinie, w środowiskach pracy, macie ogromne pole działania. W wielu miejscach ksiądz czy zakonnik, próbując dotrzeć z Chrystusem, jest od samego początku przekreślony właśnie dlatego, że jest zakonnikiem. Z góry się zakłada, że tak mówi, bo musi tak mówić. Co innego wy...
W jednym z dokumentów Kościoła jest takie piękne porównanie: porwać świeckich do ewangelizacji w swoim środowisku to jak zbudzić olbrzyma. Obudź go w swoim sercu i głoś ewangelię wszelkiemu stworzeniu.