Beskidzkie kurorty
Śląskie miejscowości: Ustroń, Wisła czy Szczyrk stanowiły główny cel zimowych eskapad – to tu tłumnie przyjeżdżano na wczasy i zimowiska. Okolice były doskonałym miejscem nie tylko dla kuracjuszy ale także dla amatorów turystyki pieszej i narciarzy. Oczywiście w czasach PRL nie było sztucznego śniegu, ale naturalnego nie brakowało. Trasy zjazdowe przygotowywali tzw. deptacze, którzy przygotowywali stok, ugniatając śnieg. O ratrakach można było pomarzyć. Ze względu na małą ilość wyciągów i długie kolejki narciarze często maszerowali pod górę na własnych nogach. Tamtejsze kurorty bardzo szybko się rozbudowywały. W Ustroniu-Zawodziu na zboczach Beskidu Śląskiego w latach 70. powstał kompleks 17 budynków o kształcie przypominającym piramidy. Wcześniej w Ustroniu-Jaszowcu wybudowano największy ośrodek wczasowy w PRL-u, przeznaczony dla klasy robotniczej Górnego Śląska. Zimą ciągnęły tu jednak tysiące ludzi z całej Polski.
Tylko dla dygnitarzy
Już w 1946 r. zaczęły powstawać ośrodki wypoczynkowe przeznaczone dla władz partyjnych. Luksusowe pensjonaty tylko dla dygnitarzy znajdowały się w Spale, Juracie, Szklarskiej Porębie, Karpaczu, Zakopanem czy Sopocie. Najbardziej elitarne ośrodki wczasowe dla władzy wzniesiono w Łańsku pod Olsztynem – ulubionym miejscu wypoczynku Władysława Gomułki, i w Arłamowie, który upodobali sobie Edward Gierek i Piotr Jaroszewicz. Ośrodki były odgrodzone od świata zewnętrznego zasiekami, miały własne stołówki, bary, baseny i plaże. Dostępu do nich bronili wartownicy, sprawdzający przepustki. Próżno było ich szukać na mapie, np. bieszczadzki Arłamów nosił kryptonim W-2. Prominenci wypoczywali też w hotelu Tatry na Polanie Zgorzelisko. W czasach PRL dom on szczytem luksusu i elegancji. Podobnie ekskluzywny był kompleks Kozubnik w okolicach Bielska-Białej. Ośrodek zaprojektowano jako samowystarczalne miasteczko. Posiadał własne ujęcie wody, a na wypadek odcięcia od prądu – agregat prądotwórczy. W Kozubniku bawiło wielu partyjnych dygnitarzy, podobno przyjeżdżał tu również syn samego Breżniewa – Jurij.
Zimowa stolica Polski
Zakopane zawsze przyciągało tłumy. W PRL powstało w mieście wiele ośrodków wypoczynkowych, które funkcjonują do dziś. Wielką atrakcją Zakopanego był wjazd kolejką linową na Kasprowy Wierch i kolejką terenową na Gubałówkę. Zakup biletów graniczył z cudem. Od rana trzeba było stać w niekończących się kolejkach lub korzystać z usług tzw. koników, sprzedających bilety po dużo wyższej cenie. Podstawowym punktem pobytu na wczasach w stolicy Tatr była wyprawa na Giewont, do Morskiego Oka oraz do Muzeum Lenina w Poroninie. Wczasowicze bawili się na dancingach w licznych restauracjach, kupowali oscypki, kierpce i skórzane rękawice oraz obowiązkowo robili pamiątkowe zdjęcie z misiem na Krupówkach. Z roku na rok Zakopane odwiedzało coraz więcej turystów, nie tylko z Polski. W 1955 r. było ich ponad 600 tys. To ponad dziesięciokrotnie więcej niż w roku 1938, kiedy zanotowano najwyższy poziom odwiedzających w okresie międzywojennym. W latach 70. liczba przyjazdów w Tatry przekroczyła 3 miliony osób. Ponad połowę stanowili zorganizowani wczasowicze, głównie z Warszawy, Krakowa i Śląska. BL, KN
Modny Karpacz
Przebój Wojciecha Młynarskiego „Jesteśmy na wczasach” śpiewała cała Polska. Piosenka ta powstała w Karpaczu, położonym u stóp Śnieżki w Karkonoszach. Po wojnie w Karpaczu pozostawione przez dawnych właścicieli pensjonaty przekazano do zarząd FWP. Tak powstały domy wczasowe dla ludzi pracy. Karpacz z ponad 4,5 tysiącami miejsc noclegowych był wówczas jednym z największych ośrodków wypoczynkowych w Polsce. Liczni narciarze korzystali z tras zjazdowych. Wczasowicze spędzali czas na pieszych wycieczkach, np. do kościółka Wang w Bierutowicach, nazwanych tak na cześć Bolesława Bieruta. Stałym punktem wycieczek był także szczyt Śnieżki. Do Karpacza zjeżdżali także ówcześni celebryci. W luksusowej Patrii bywał Jerzy Waldorff, Marek Grechuta, wspomniany już Wojciech Młynarski i wieloletni premier Józef Cyrankiewicz.
Moda na stoku
Do lat 70. na strój narciarza składały się: elastiki (spodnie elastyczne), wełniane swetry i czapki. W późniejszych latach pojawiły się kurtki i spodnie z szelkami z ortalionu oraz ciepłe kombinezony jednoczęściowe. Oczy chroniły gogle Tatry. Buty narciarskie Fabos, z czasem wyparły różnokolorowe modele o nazwie Kasprowy. Niewygodne, sztywniejące na mrozie, od którego urywały się klamry. Za późnego Gierka można też było kupić włoskie buty San Marco – komfortowe ale drogie. Szusowano na drewnianych beskidach i plastikowych wierchach,ale szczytem marzeń były metalowe rysy. Wszystkie te modele pochodziły z fabryki w Szaflarach, krajowego monopolisty, który w szczytowej formie wytwarzał ok. 200 tys. par nart rocznie. W drugiej połowie epoki Gierka zaczęto produkować narty Alu. Do nart z Szaflar montowano wiązania z serii Kadra. Z czasem pojawiły się zachodnie wiązania i ich polskie podróbki: Alfa, Beta i Gamma. Zdobycie narciarskiego ekwipunku nie było łatwe, ze względu na braki w sklepach i małą ilość wypożyczalni sprzętu. Najlepsze stroje można było dostać w sklepach górniczych na specjalnie oznaczone kartki.