Przecież je rybę, przecież ma rany. Tak, to Chrystus, ale jakiś inny. Inny, bo zmartwychwstały. Sama jednak myśl, że Chrystus mógłby nie zmartwychwstać, przyprawia o drżenie. Nasza wiara straciłaby sens.
Tymczasem było zupełnie inaczej, znamy historię Jezusa z Nazaretu, który zmarł i zmartwychwstał trzeciego dnia jak oznajmia Pismo, który obdarzył nas nowym życiem, nową nadzieją, nową radością.
Jesteśmy nieśmiertelni, tak właśnie - nieśmiertelni. Zaistnieliśmy w momencie poczęcia i żyjemy wiecznie. Śmierć nie ma nad nami władzy. Życie ludzkie nie przestaje istnieć. Śmierć nas nie unicestwia, ona sprawia, że zmieniamy rzeczywistość, w której żyjemy, a żyjemy wiecznie. Ważne jest, jak ta nasza wieczność będzie wyglądać. Czy będzie to wieczna radość, czy permanentne trwanie w smutku, depresji, żalu i samotności. A my już teraz - tu na ziemi - opowiadamy się za jednym lub drugim życiem po śmierci. Niesamowity dar wyboru - żyjąc na tym świecie lat 40, 73, 88, już decydujemy o swoim losie w wieczności.
To swoim życiem potwierdzasz wybór Jezusa Chrystusa. Jeśli opowiadasz się za Zmartwychwstałym, to trzeba, byś żył w harmonii z wymaganiami ewangelii. Nie można zamknąć wiary w murach kościoła, chodząc do niego raz na tydzień z myślą, że został odfajkowany obowiązek. Często w życiu podejmujemy wybory: jedne łatwe, inne niesamowicie skomplikowane. Zdarza się, że nie wiadomo, co jest punktem odniesienia, według jakich kryteriów podjąć decyzję? Co jest ważniejsze, lepsze? Tak jak Chrystus pojawił się wśród apostołów, tak powinien pojawiać się w naszym postępowaniu. Tak jak pokazał apostołom, że jest żywy, prawdziwy, zmartwychwstały, po prostu autentyczny, tak też i my przyznajmy się do Tego, który jest Alfą i Omegą. Choćby to był znak krzyża przed jedzeniem czy wyruszeniem w drogę. Być może wcale to nie będzie takie łatwe. Owszem, ale możliwe.