Więc nie interesuje ich ciąg dalszy kłótni na linii prezydent - premier o to, kto zapłaci za czarter samolotu głowy państwa do Brukseli. (BO I TAK JAKOŚ SIĘ TO WYJAŚNI). Ani też hiobowa informacja, potwierdzająca, że obaj adwersarze lada chwila staną w szranki i walczyć będą o prezydenturę. (A POKAŻCIE LEPSZYCH). Nie wierzą też w szkodliwość zapowiadanej reformy służby zdrowia. (PRZECIEŻ NIE BĘDĄ NAS WYRZUCAĆ ZE SZPITALI).
Wreszcie, nie boją się, że wskutek kryzysu mogliby stracić pracę. (BO PRZECIEŻ, JAK MÓWI RZĄD, W POLSCE NIE MA KRYZYSU). Więc ja, pesymista, chciałbym dołączyć do ich grona. Ale jak? Przecież wiem, że optymista to źle poinformowany pesymista...