Jeszcze nie zwolniłem Urlepa

2007-10-28 23:11

Niewykluczone, że już w tym tygodniu kadra koszykarzy straci trenera. Negocjacje prezesa PZKosz Romana Ludwiczuka (50 l.) z Andrejem Urlepem (50 l.) przedłużają się i na razie nie przyniosły rezultatu. Związek chce, żeby Słoweniec rzucił od przyszłego sezonu pracę w Śląsku i pozostał do wyłącznej dyspozycji reprezentacji.

- Panie prezesie, szuka pan już nowego szkoleniowca?

Roman Ludwiczuk: - Jeszcze nie skończyłem rozmów z Urlepem, na razie go nie zwolniłem. Mieliśmy spotkanie we Wrocławiu, trener poprosił o kilka dni do namysłu, a potem o jeszcze jedną rozmowę w cztery oczy. Mamy się zobaczyć w środę. Nie ukrywam, że dla mnie to ostateczny termin: albo w jedną, albo w drugą. Nie ma czasu na czekanie.

- Trener przedłuża rozmowy. Czy to znaczy, że coraz bardziej się waha?

- Niekoniecznie. Można przecież powiedzieć odwrotnie: chce dokładnie przemyśleć decyzję "na tak". Wiadomo, że jest oddany Śląskowi, tam buduje drużynę. Mnie zależy na tym, żeby robił to samo, ale w kadrze. Połączenie tych rzeczy jest niemożliwe. W ostateczności zgodziłbym się na trenera, który pracuje jednocześnie w klubie zagranicznym i reprezentacji Polski. Wtedy nikt nie dopatrywałby się konfliktu interesów, skończyłyby się wszelkie spekulacje na ten temat.

- Zmalały szanse, że Urlep zostanie w reprezentacji?

- Tego nie powiedziałem. Nie chcę, żeby moja opinia miała ewentualnie wpłynąć na jego decyzję. Na pewno Urlep chciałby funkcjonować na takich warunkach jak do tej pory, ale w latach 2008-2009 praca z kadrą wymaga wiele czasu.

- Urlepowi ciężko się będzie rozstać ze Śląskiem?

- Rozmawiałem z prezesem klubu i nie byłoby przeszkód formalnych. Trener mógłby nawet na rok zawiesić pracę w Śląsku, co nie zmuszałoby związku do płacenia za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki