Trzy mecze bez zwycięstwa i zero zdobytych goli. Takiego startu piłkarzy Górnika w tym sezonie nikt się nie spodziewał. Jerzy Brzęczek (38 l.), kapitan ekipy z Roosevelta, sam jest zdziwiony tak słabą postawą zabrzan.
- Przed rokiem też mieliśmy tak fatalny początek - mówi. - Trzy porażki z rzędu. Teraz także nie potrafimy odpowiednio "wejść" w sezon. Tym bardziej, że mamy mocniejszy zespół niż wtedy. Na dodatek teraz wyniki spotkań sparingowych przed rozgrywkami mogły napawać wszystkich optymizmem.
- Trener Ryszard Wieczorek bierze całą odpowiedzialność za słabe wyniki na siebie.
- Sztab szkoleniowy odpowiada za przygotowanie piłkarzy i taktyki. My ją musimy realizować. Na razie na boisku nie potrafimy pokazać tego co naprawdę potrafimy. Myślę, że wszyscy wspólnie musimy usiąść i zastanowić się nad przyczynami naszej fatalnej gry.
- Wielu krytykuje trenera i domaga się już jego "głowy"!
- Tak jest na całym świecie i trener musi być na to przygotowany. Nie ma wyników, jest presja. Podobnie jak najstarsi i najbardziej doświadczeni piłkarze w drużynie. Zawsze na nich w takich przypadkach spada lawina krytyki. Z tym trzeba nauczyć się żyć. Takie są zasady. Nie ja je ustalałem i ja ich też nie zmienię.
- Mówi się, że piłkarze grają przeciwko trenerowi.
- Bzdura. Daję głowę, że żaden z piłkarzy Górnika nie gra przeciwko szkoleniowcowi. Walczymy przecież o swoje pieniądze - każdy wygrany mecz to premia. To jakaś bzdura, nonsens. Podobnie jak doniesienia, że zjada nas presja. Kiedy są porażki szuka się takich sensacji. I do tego też się trzeba przyzwyczaić. Wiem jedno, po słabych występach przyjdą te lepsze. Jeszcze wszystkim pokażemy, że potrafimy grać.