Poseł PiS w programie powtórzył słowa Kaczyńskiego, który mówił, że jeśli PiS dojdzie do władzy, to zostanie zniesiony przywilej dla mniejszości niemieckiej. Obecnie prawo stanowi, że w wyborach do Sejmu nie musi ona przekraczać progu wyborczego, który wynosi 5 procent. Brudziński zadeklarował, że jego partia będzie do tego dążyć, bo jego zdaniem to jest "irracjonalne".
- Trzeba w końcu znieść tę asymetrię we wzajemnych stosunkach, bo Polacy nie mają w Niemczech tylu praw, co Niemcy w naszym kraju - powiedział. Dodał jednoczesnie, że nie popiera pomysłu, który dotyczy zniesienia dwujęzycznych nazw na Opolszczyźnie. - Byłbym tu sceptyczny, bo mogłoby się to spotkać z retorsją w stosunku do polskiej mniejszości poza naszymi wschodnimi granicami - powiedział Brudziński.
Zdaniem Brudzińskiego głośne protesty przeciwko słowom Kaczyńskiego ze strony przedstawicieli PO i PSL to próba wywołania histerii. Poseł PiS stwierdził, że mniejszość niemiecka bardzo ściśle współpracuje z Platformą. Skrytykował on również partię Donalda Tuska za składanie tzw. hołdów berlińskich. Mówiąc o tym zaznaczył, że ma na myśli "kabotyńskie wyzwanie pana ministra Radosława Sikorskiego z ubiegłego roku do dominującej roli Niemiec we współczesnej Europie".
Jarosław Kaczyński powiedział w sobotę, że Niemcy w Polsce powinni mieć tyle praw, ile Polacy w Niemczech. Prezes PiS stwierdził, że po 1989 r. polskie władze z powodów "idealistycznych" nadały mniejszościom narodowym "daleko idące uprawnienia", nie dbając o to, by Polacy za granicą mieli podobne. - Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość dojdzie do władzy, to będzie stosowana zasada następująca: tyle praw Niemców w Polsce co Polaków w Niemczech. Asymetria będzie zniesiona - zadeklarował Kaczyński.
Czytaj więcej: KACZYŃSKI POBIŁ GOWINA i przyciągnął tłumy. W ten weekend wygrał Kaczyński