Joanna Gawryś (27 l.) i Piotr Kania (32 l.) poznali się przez Internet. - Od początku wiedziałem, że jeździ na wózku - mówi Piotr. - Zobaczyłem jej zdjęcia i napisałem do niej - wspomina. Chociaż Joanna jest z Zielonej Góry, a on mieszkał wtedy w Krakowie, zaczęli się spotykać. Od razu zorientowali się, że niektórych szokuje ich miłość. - Moja rodzina poznała Joasię i nie zaakceptowała jej. Słyszałem: "Jaka przyszłość czeka cię z dziewczyną na wózku?" - mówi smutno Piotr. Znalazł więc pracę w Zielonej Górze i przeprowadził się tam. Lubią randki w kawiarni, spacery, oglądają zawody żużlowe. Ale nie wystarcza im pieniędzy, by żyć samodzielnie. Piotra przyjęli pod swój dach rodzice Joasi i mieszkają teraz we czwórkę w niewielkim mieszkaniu. On pracuje, ale zarabia niewiele, a ona, choć skończyła kurs grafika komputerowego, nie może znaleźć pracy, a jej renta i zasiłek to niewiele ponad 600 złotych. Najgorsze, że nie stać jej na opłacenie dodatkowych spotkań z rehabilitantem, a liczba tych refundowanych nie wystarcza, by utrzymać jako taką sprawność. - Niedawno udało mi się załatwić więcej ćwiczeń, teraz potrzebuję pomocy tylko przy wsiadaniu na wózek, poza tym jestem samodzielna. Jeszcze... Teraz ćwiczeń jest znów mniej, coraz trudniej jest mi nawet utrzymać szklankę w ręku - mówi Joanna.
Teraz marzy o tym, by NFZ przyznał jej prawo do leczenia uzdrowiskowego, którego na razie jej odmawia. Chce też znaleźć pracę. Jeśli jest ktoś, kto mógłby pomóc parze zakochanych, proszą o kontakt, tel. 664 706 943.