Godz. 14, warszawski Mokotów. Do marketu wchodzi Jolanta Kwaśniewska. Była prezydentowa - jak zawsze - robi ogromne wrażenie. Ubrana sportowo, z uśmiechem na ustach, ale tym razem bez służącego. Wielka dama majestatycznie spaceruje z koszykiem między półkami. Wybór pada na składniki kuchni włoskiej. W koszyku ląduje świeża bazylia (znakomicie działa na problemy z trawieniem) oraz ser mozzarella. To składniki na pyszną sałatkę z pomidorów..
Kwaśniewska jak na zwykłą gospodynię domową przystało cierpliwie stoi w kolejce, płaci i szybkim krokiem zmierza do auta. Później kieruje się w stronę warszawskiego mieszkania na Wilanowie.
Ku naszemu zaskoczeniu, nie towarzyszy jej żaden pomocnik, co ostatnio było normą. A jeszcze miesiąc temu opisywaliśmy, jak za domową gosposię robił jej osobisty kierowca. "Gospoś" wyręczał prezydentową, kiedy ta zajęta była spotkaniami, odbieraniem telefonów i udzielaniem wywiadów, w których zaprzeczała, że nie będzie kandydować w wyborach prezydenckich. Teraz, kiedy emocje z sondażami prezydenckimi już opadły, Kwaśniewska ma znacznie więcej czasu na domowe obowiązki. Zresztą ostatnie badania nie były już dla niej tak korzystne jak wcześniejsze. W sierpniowym sondażu dla "Dziennika" i "Polsat News" Kwaśniewska utraciła sporo ze swojego prezydenckiego poparcia i przegrała z Donaldem Tuskiem (52 l.). Za to teraz pani Jolanta ma więcej czasu, by pichcić dla swojego męża Aleksandra Kwaśniewskiego.