Jola umarła, bo matka ją zostawiła!

2013-12-19 3:00

Dopiero badanie wykrywaczem kłamstw złamało Annę K. (24 l.) z Olecka (woj warmińsko-mazurskie). Wariograf wykrył kolejne bezczelne kłamstwa dotyczące śmierci jej malutkiej córeczki Joli (†3 mies.). Wyrodna matka, która wcześniej twierdziła, że dziecko zmarło pod opieką opiekunki, przyznała wreszcie, że wszystko wymyśliła. Wydało się, że dziecko zmarło, bo zostawiła je na 10 godzin bez opieki. A sama poszła do pracy.

Wyrodna matka od półtora miesiąca wodzi za nos śledczych i okłamuje całą Polskę. Najpierw wymyśliła nieistniejącą nianię, pod której opieką miało umrzeć maleństwo. Kobiety szukała cała Polska. Potem mówiła, że żadnej niani nie było, a dziecko umarło w nocy.

Śledczy poddali w końcu kłamczuchę badaniu wariografem. Urządzenie co chwila aż trzeszczało bezlitośnie, wskazując na wykresie jedno wielkie kłamstwo.

Przyciśnięta przez śledczych przyznała w końcu, że dziecko żyło, kiedy wychodziła do pracy. W swojej najnowszej wersji zdarzeń Anna K. twierdzi, znalazła Jolę martwą, gdy wróciła do domu.

Zobacz: Super Express: Zostawiła synka na mrozie i poszła kraść? Wyrodna matka na wolności, dziecko w domu dziecka

- Sprowadziliśmy, aż z Białegostoku biegłą z wariografem. Po przedstawieniu wyników badania Annie K. ta przyznała się, że wyszła z domu i dziecko wówczas żyło. Przedstawiliśmy jej zarzuty narażenia dziecka na utratę życia i zdrowia. Grozi za to pięć lat więzienia - powiedział nam Wojciech Piktel, szef oleckiej prokuratury.

Anna K. przestała być w końcu świadkiem w sprawie śmierci Joli. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że możliwa jest zmiana kwalifikacji jej czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Wyrodna matka ma teraz dozór policyjny i cztery razy w tygodniu musi meldować się na komendzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają