Choć trudno w to uwierzyć, nawet tak chodząca doskonałość jak pani prezydentowa przyznaje się do słabości. W 30-sekundowej reklamie mówi, że "jak wszyscy jest narażona na infekcje", zapewniając, że jej sposobem na nie jest znany na rynku lek.
W agencjach spot ma opinię "suchara", czyli drętwej sztampowej reklamy. Istotny jest jednak udział pierwszej damy. Za nieznaną kwotę, ale wahającą się ponoć od 500 tys. zł do 1 miliona.
Córka Ojca Świętego
Czy Jolanta Kwaśniewska wytyczyła reklamą nowy szlak dla pierwszych dam? W cywilizowanym świecie nie sprzedawały one w ten sposób swojego wizerunku. PETA, organizacja walcząca o prawa zwierząt, wykorzystała zdjęcie Michelle Obamy na plakatach, ale odbyło się to bez jej wiedzy i przy sprzeciwie Białego Domu.
Obama nie spotykała się jednak jedenastokrotnie z Janem Pawłem II. "Każde spotkanie z papieżem było dla nas zaszczytem. Nikt nam tych chwil nie odbierze (...) Czuliśmy się jak jego dzieci..." - wspominała polska pierwsza dama.
Obama nie określała też swojego męża mianem "pomazańca Bożego". Zresztą cóż to za porównanie?! Sama Kwaśniewska pytana o żonę prezydenta USA stwierdziła: "W niektórych momentach myślę, że Michelle Obamie przydałaby się lekcja stylu".
Po reklamie pojawiły się od razu głosy: "przecież ma z czego żyć". Byłe pierwsze pary mają bowiem możliwości bardziej godnego osiągania dochodów niż sprzedawanie się w reklamie. Wyjątkiem był Michaił Gorbaczow, były przywódca ZSRR, w reklamie Louisa Vuittona.
W Polsce prekursorem starał się być... Aleksander Kwaśniewski, który jako urzędujący prezydent reklamował w gazetach meble Forte. Po awanturze medialnej wycofał się z nich, choć początkowo był nawet z reklamy dumny i rozwijał wizje kolejnych etapów kampanii. Okazało się także, że salony meblowe firmy prowadzą Mariusz i Czesław Godlewscy, prywatnie szwagier i ojciec szwagra Kwaśniewskiego. Prezydent zmienił wówczas linię i kanoniczną wersją jego ludzi stało się twierdzenie o bezmyślnej zgodzie na użycie wizerunku. Winę wziął na siebie rzecznik Antoni Styrczula. W nagrodę otrzymał fotel szefa Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych.
Szpary między zębami
Jolanta Kwaśniewska ukończyła prawo na Uniwersytecie Gdańskim. Na studiach wstąpiła do Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, uczelnianej "młodzieżówki" PZPR. Szybko została szefową rady wydziałowej. Na jednym z zebrań władz organizacji poznała przyszłego męża.
Początkowo nie zwróciła na niego uwagi. Znajomi z czasów studenckich przyznawali, że "Olek" miał kompleksy na temat swojego wyglądu. Przyszła małżonka miała go zapamiętać głównie z uśmiechu z szerokimi szparami między zębami. Miał jej nawet przyznać, że bał się do niej podejść. Zanim powiedziała "tak", miała podobno nieźle go "przeczołgać". Kwaśniewski dopiął swego, ale z nieznanych powodów nie spodobał się teściowi, zawodowemu wojskowemu
Fundacja Kwaśniewskich
Pierwszą pracę dostała w tzw. firmie polonijnej PAAT, handlującej sztuczną biżuterią. Tu poznała też Ireneusza Nawrockiego, który później z nadania SLD zostanie szefem rady nadzorczej KGHM i PZU Życie. Z żoną Nawrockiego założy swoją firmę, agencję nieruchomości Royal Wilanów.
Swój wizerunek budowała jednak głównie poprzez działalność charytatywną. I tu o mały włos straciłaby niemal całą budowaną przez lata pozycję. Kiedy jej fundacją "Porozumienie bez barier" zajęła się komisja śledcza badająca "aferę Orlenu", okazało się, że wielu hojnych "darczyńców" mogło mieć na myśli nie ratowanie dzieci, ale przychylność prezydenta.
Jednym z pierwszych zatroskanych losem polskich dzieci okazał się Andrzej Gołota (100 tys. zł), bokser ścigany listem gończym. Później prezydent Kwaśniewski wystawił mu tzw. list żelazny zapewniający bezpieczny powrót. Wśród firm łożących na działalność fundacji znalazło się wiele, które były zainteresowane interesami na styku państwa i gospodarki bądź prywatyzacjami. Wśród nich m.in. Kulczyk Holding, Żywiec, Bank WBK czy Bartimpex.
Były minister zdrowia z SLD Mariusz Łapiński wspominał, że gdy rząd Millera zaczął walkę o tańsze leki przeciw cukrzycy, fundacja Kwaśniewskiej ogłosiła "Rok cukrzycy", a Polpharma przekazała fundacji milion złotych.
Jolanta Kwaśniewska miała też problem z zachowaniem wizerunku ze względu na uporczywe odmawianie ujawnienia listy darczyńców prywatnych. Choć nie miała z tym kłopotu np. Fundacja Batorego.
Kuna z Żaglem
Z przesłuchań przed komisją pozostał dowcip o najszybszym zwierzęciu na świecie (Kuna z Żaglem, napędzana Wiatrem). Wszyscy wymienieni mieli się kręcić wokół fundacji. Wiatr był przez lata bliskim przyjacielem domu. Media ujawniały kolejne zdjęcia i listy gości ze spotkań. Prezydentowa widniała na nich w otoczeniu np. Marka Dochnala, ale i postaci podejrzanych o kontakty z mafią, jak Edward Mazur, uważany za zleceniodawcę zabójstwa gen. Papały.
Przetrwała tę burzę i dziś, kiedy o dawnych aferach już zapomniano, uchodzi za gwiazdę i ikonę dobrego stylu i manier. Choć na początku rola pierwszej damy wychodziła jej nie najlepiej. Media wytykały, że wkładała zbyt krótkie spódniczki podczas spotkań z głowami państw. Zbyt jaskrawą bluzkę podczas wizyty w obozie śmierci w Auschwitz.
W niezbyt dobrym stylu były też kłamstwa, na których łapały ją media. Walcząc o pozycję męża, potwierdzała m.in. jego dyplom magistra, opowiadając, jak poznali się podczas zdawania przez niego ostatniego egzaminu. Była też oburzona powątpiewaniem, że dziwne zachowanie na cmentarzu w Charkowie może być czymś innym niż kontuzją wynikłą z gry w tenisa.
Barbie dla dorosłych
W swoim czasie niechęcią darzył ją nawet guru lewicy Jerzy Urban. Przerażony wizją zdobycia przez nią prezydentury, rozpoczął kampanię wykazywania płytkości przemyśleń pierwszej damy, która mówiła, że "w sposób niesłychanie głęboki zastanawia się nad tym, dokąd zmierza świat". Nie przepada za nią też nowy guru Janusz Palikot, który opisał ją jako "sztuczną, wyreżyserowaną, egzaltowaną i przewidywalną lalkę Barbie dla dorosłych".
Większości Polaków kojarzy się jednak dobrze. W TVN Style tłumaczy, jak należy się odpowiednio zachować. Wielu działaczy SLD zdziwionych jej przemianą przyznaje, że choć Józef Oleksy przeprosił ją już za słynne słowa z prywatnej rozmowy, to nikt nie opisał jej lepiej niż on: "Siedzi wyfiokowana Jola i gada. Przez 15 minut czy więcej uczy obywateli, jak jeść bezę. Że bezy nie można kroić nożem i widelcem, bo może trysnąć. Że trzeba zdjąć kapelusik od bezy. I to jest k program pierwszej damy! By się wstydziła takie programy prowadzić".
Dziś Kwaśniewska nie wstydzi się jednak nawet reklam leków przeciwko grypie. Słychać głosy, że to dopiero początek jej kariery reklamowej. I drwiny, że jak tak dalej pójdzie, skończy się na telezakupach...