Wokół Piasta tuż po zakończeniu sezonu było już zamieszanie. Początkowo stwierdzono, że drużyna wywalczyła awans do ekstraklasy, by po chwili zmienić decyzję i kazać jej rozgrywać mecze barażowe. Po kilku dniach zmieniono "wyrok" i gliwiczanie mogli spokojnie wyjechać na urlopy ciesząc się z awansu. Teraz sytuacja jest podobna...
- Ta Komisja podejmowała już tyle dziwnych i nagłych decyzji, że nagle powinien ją trafić szlag - dodaje Drabicki. - Na trzy dni przed nowym sezonem nie robi się przecież takich numerów. W grę wchodzą olbrzymie pieniądze za kontrakty piłkarzy, karnety - czy ktoś o tym pomyślał?
- Kiedy dowiedział się pan o środowej decyzji?
- Nawet nie dostałem w tej sprawie oficjalnego pisma z PZPN. Wiem tyle, co usłyszałem w telewizji i radiu. Nikt nie pofatygował się, by nas poinformować. Koło godz. 18.00 zadzwonił do mnie znajomy i powiedział, że gdzieś w telewizji na pasku o tym przeczytał. Początkowo myślałem, że to jedna z propozycji. Gdy okazało się, że takie są ostateczne ustalenia, zatkało mnie.
- Jak przyjęli to piłkarze?
- Jak pan myśli?! Wszyscy są rozbici. Teraz musimy się zebrać i myśleć, co z tym wszystkim zrobić. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie mamy nawet gdzie rozegrać tego spotkania z "Jagą". W Wodzisławiu mamy zgodę na rozgrywanie meczów w ekstraklasie, a to przecież są baraże. Zresztą to samo mają teraz w Gdyni. Arka cieszyła się z ekstraklasy, a tymczasem szybko wylądowała w I lidze. To jest skrajna nieodpowiedzialność.
- Ile stracicie na tym finansowo?
- Nawet nie liczę. Nie chcę nawet o tym myśleć.