Józef Kowalski (+113 l.) ostatnie lata swego życia spędził w Domu Pomocy Społecznej w Tursku. Podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku był kawalerzystą. Razem ze swymi towarzyszami z 22. Pułku Ułanów Podkarpackich rozgromił czerwone hordy pod Radzyminem. Później, w latach 30. zamieszkał wraz z żoną i dziećmi na Kresach Wschodnich. W 1939 roku wyruszył przeciwko Niemcom. Dostał się do niewoli. W stalagu napiętnowano go rozżarzonym metalem.
- I tak stałem, się numerem - mówił w rozmowie z dziennikarzem „Super Expressu” jeszcze dwa lata temu.
Dziś ostatniego ułana II Rzeczypospolitej żegnało na małym cmentarzu w Krzeszycach w Lubuskiem zaledwie kilkadziesiąt osób. Rodzina, ale i młodzi żołnierze z pobliskich jednostek pancernych w Wędrzynie i Międzyrzeczu