We wtorek przed południem do dyżurnego Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem zadzwonił telefon. W słuchawce odezwał się taternik i poinformował ratownika, że widział spadającego w dół człowieka w rejonie Świnicy. TOPR-owcy wyruszyli na miejsce. Przez złe warunki atmosferyczne helikopter miał problemy ze startem. Gdy ratownicy dotarli na miejsce, od razu przystąpili do reanimacji mężczyzny. W pewnym momencie udało się przywrócić akcję serca, lecz po chwili znowu ustała. Turysta zmarł.
- To trudny szlak, położony na wysokości ok. 2 tysięcy m n. p.m. Często dochodzi tu do wypadków - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR-u w Zakopanem. Okazało się, że nieżyjący to Józef Szaniawski (68 l.), znany działacz niepodległościowy, który w latach 70. i 80. prowadził działalność opozycyjną. Był także publicystą i wykładowcą. Choć urodził się we Lwowie w 1944 roku, całe swoje życie związał z Warszawą. Przez 15 lat był redaktorem Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie, współpracował z Radiem Wolna Europa, przekazywał depesze nieocenzurowane przez władze komunistyczne. W 1985 roku sąd wojskowy skazał go za rzekomą współpracę z CIA na 10 lat więzienia. Przez pięć kolejnych lat był przetrzymywany w więzieniach na warszawskim Mokotowie przy ul. Rakowieckiej i w Barczewie. Uniewinnił go dopiero Sąd Najwyższy i pod koniec 1989 roku Szaniawski - gdy istniał już rząd Mazowieckiego - mógł wyjść na wolność. Otrzymał statut ostatniego więźnia politycznego PRL-u. Przez lata był bliskim współpracownikiem i pełnomocnikiem płka Ryszarda Kuklińskiego. Prywatnie związał się z piosenkarką Haliną Frąckowiak. Miał z nią syna Filipa Frąckowiaka, który jest aktorem. To właśnie on poinformował o śmierci ojca.
Na razie nie wiadomo, co tak naprawdę stało się na szlaku, czy Szaniawski zasłabł i runął w przepaść, czy się pośliznął i zmarł na skutek ran poniesionych podczas upadku. Policja bada przyczyny, ale na razie wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek.