Niewinne dziecko prawie zapłaciło życiem, bo rodzina nie potrafiła dojść do porozumienia. W niedzielę wieczorem pani Anna z córeczką poszła do mamy, by odebrać swoje rzeczy. Kobieta mieszkała z nimi, ale od dawna nie mogli się dogadać, stąd zdecydowała się wyprowadzić.
Barbara K. (44 l.) i jej konkubent Maciej D. nie chcieli wpuścić jej do domu. Między członkami rodziny doszło do gigantycznej awantury i rękoczynów. Anna Kwiatkowska już wychodziła na zewnątrz, gdy nagle posypał się w jej stronę grad cegłówek.
- Jedna z nich trafiła w wózek, gdzie spała moja córeczka. Moja córcia dostała nią w prawą skroń. Przez jej czaszkę biegnie szczelina na pół centymetra. Jej główka była tak spuchnięta jak balon - wspomina przez łzy pani Anna.
Karolinka będzie musiła chodzić w kasku ochronnym
Karolinka trafiła do szpitala przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. Uraz głowy okazał się bardzo poważny. Dziewczynka straciła czucie w nóżkach. Na szczęście lekarze uratowali jej życie. Teraz czeka ją wielomiesięczna rehabilitacja. Pani Anna musi też kupić kask ochronny, bo jakikolwiek uraz głowy może zabić Karolinkę.
- Ten drań nawet nie przeprosił, za to co zrobił. Nie chcę znać jego ani swojej matki - mówi rozżalona kobieta.
Maciej D. został objęty dozorem policyjnym. - Grozi mu do 3 lat więzienia. Odpowie za nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń Karolinki - wyjaśnia Marcin Gajdamowicz z Prokuratury Rejonowej w Otwocku. - Nie chciałem jej skrzywdzić - mówi skruszony oprawca.