Pierwsza była reakcja publiczności, która w foyer Filharmonii Narodowej werdykt przyjęła chłodno. Później erupcje niezadowolenia pojawiały się niemal wszędzie. Najzabawniejsze, że sami jurorzy, zapatrzeni na pewnego Poncjusza, strojąc dobre miny, umywali ręce.
Okazało się, że właściwie Awdiejewa nie była niczyją faworytką. Dlaczego więc wygrała? Czy tylko dlatego, że triumfował grzech pierworodny konkursu, czyli matematyka? A czy inaczej było np. w 1975 roku, kiedy wygrał bodaj jeden z najwybitniejszych chopinistów i pianistów świata (po Arturze Rubinsteinie), 18-letni wówczas Krystian Zimerman?
Przeczytaj koniecznie: Konkurs Chopinowski w 2010 roku wygrała Rosjanka Julianna Awdiejewa
Żeby nie było wątpliwości: nigdy w życiu nie przyznałbym Awdiejewej I nagrody, nie podejrzewam się nawet o wspaniałomyślność, która pozwoliłaby jej zakwalifikować się do finału. Kolejne etapy Awdiejewa grała solidnie i starannie, bo to taka rosyjska maszyna do grania i wygrywania konkursów jest (na koncie ma kilka zwycięstw, niektóre nawet w poważnych konkursach).
Tylko co z tego, skoro w tej świetnie wyposażonej maszynie zabrakło serca, które potrafi wzruszyć, zadumać się, poigrać beztrosko i nostalgicznie zapłakać? A już wcale nie podobał mi się w jej wykonaniu Koncert fortepianowy e-moll. Kiedy Awdiejewa mocowała się z delikatną tkanką muzyki Chopina, zobaczyłem przy fortepianie urzędniczkę z poczty (z całym szacunkiem dla miłych pań), zapalczywie atakującą klawiaturę żelaznym stemplem.
Laureatami II nagrody zostali dwaj pianiści, którzy - gdyby pozwolić im zagrać raz jeszcze to, co "skusili" - mogli rywalizować o pierwsze miejsce. Austriak Ingolf Wunder i reprezentujący Litwę i Rosję Lukas Geniuszas to znakomici artyści, którym zwycięstwo w tym konkursie pomogłoby w karierze. Wątpię, by pomogło Awdiejewej, której absolutnie nie odmawiam talentu do grania Beethovena, Prokofiewa. No, ale dajmy spokój Awdiejewej, w końcu ona tej nagrody nie ukradła, i nie ona będzie smażyć się w piekle.
Wielkim tegorocznym przegranym był ulubieniec melomanów - Rosjanin Nikolaj Kozjainow. Na otarcie łez 13- -osobowe jury przyznało mu wyróżnienie, by nie odbierać szansy na ponowny start w konkursie za pięć lat. Pytanie tylko, czy temu 19-letniemu, a genialnemu artyście ten konkurs za pięć lat będzie jeszcze do czegokolwiek potrzebny. Na pewno nie tak, jak on byłby potrzebny konkursowi. Żal, że tylko czwarte miejsce wygrał sobie (myślę, że zaważyło niefortunne wykonanie koncertu fortepianowego) niezwykle wrażliwy bułgarski pianista - Ewgeni Bożanow.
O udziale Polaków w XVI Konkursie Chopinowskim - z sześciu startujących do finału zakwalifikował się jedynie Paweł Wakarecy (dostał wyróżnienie) - wytwornie będzie milczeć. Szkoda, że nie udało się nam pięknym triumfem rodaka uczcić przypadającej w tym roku 200. rocznicy urodzin kompozytora - patrona konkursu. Sukcesów polskiej szkoły pianistycznej na miarę Zimermana czy Blechacza życzę szkole, tudzież Państwu i sobie jednako. No, ale to dopiero za pięć lat.
Wielcy przegrani konkursu Lukas Geniuszas
II nagroda, srebrny medal i 25 tys. euro
Litwin reprezentował także Rosję
Ingolf wunger
II nagroda, srebrny medal i 25 tys. euro
Austriacki pianista był typowany na zwycięzcę
Daniil trifonow
III nagroda, brązowy medal i 20 tys. euro
Występy Rosjanina rozgrzewały publiczność
Patrz też: Warszawa, Muzeum Chopina: Zamów bilety przez Internet