Justyna na smyczy, ale zadowolona

2010-01-08 3:00

Narciarski Tour de Ski zbliża się do końca, w niedzielę dowiemy się, kto zgarnie główną nagrodę - 150 tys. franków szwajc. (ok. 420 tys. zł). Wielką szansę na to ma Justyna Kowalczyk (27 l.), która wczoraj odzyskała pozycję liderki turnieju. Polka triumfowała na swoim ulubionym dystansie - 5 km st. klasycznym, przed Finką Saarinen.

Niektóre zawodniczki ze światowej czołówki zrezygnowały z udziału w TdS, m. in.: Estonka Smigun, Norweżka Bjoergen, Szwedka Kalla i Rosjanka Chazowa. - Podejrzewanie, że teraz koksują się, nie ma sensu. Są bowiem stale kontrolowane, tak jak Justyna i inne uczestniczki Tour de Ski - mówi trener Kowalczyk, Aleksander Wierietielny.

Rygorystycznym kontrolom agentów światowej agencji WADA podlega 30 najlepszych zawodniczek świata, wszystkie muszą być codziennie do dyspozycji WADA. - Każda z trzydziestki musiała określić, gdzie i kiedy, w przedziale od 6 rano do 11, woli być kontrolowana. Justyna wybrała godz. 8-9, w pokoju hotelowym. Jedna nieobecność to żółta kartka, a druga - dyskwalifikacja na 2 lata. Justyna jest jakby na smyczy, ale uważa, że tak musi być, jeśli chce się zwalczyć dopingi - twierdzi Wierietielny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają