Kościół pękał w szwach. Wszyscy doskonale znali Justynę. Jej rodzina to Kaszubi z dziada pradziada. Przyszli mieszkańcy okolicznych wsi, leśnicy - koledzy z pracy zabitej kobiety. Ich ból był tym większy, że w jednej trumnie w ramionach Justyny leżał jej synek. Kiedy zginęła, była w siódmym miesiącu ciąży. Lekarze próbowali ratować matkę i dziecko. Wyjęli maleństwo poprzez cesarskie cięcie, ale oboje zmarli. Rodzina nadała chłopcu imiona Miłosz Szymon. - Módlmy się za nich.
Zobacz też: TRAGEDIA NA POMORZU. Pijany kierowca zabił kobietę w ciąży! [NOWE FAKTY]
Chłopczyk już na zawsze pozostanie w objęciach mamy
Módlmy się też za tych, którzy przeżyli ten straszliwy wypadek. Zwłaszcza za Andrzeja, męża Justyny, który wciąż zmaga się ze śmiercią - mówił podczas nabożeństwa ksiądz. Kiedy żałobnicy wyszli z kościoła, nad wieś nadciągnęły chmury, deszcz spłynął na milczący kondukt, mieszając się z łzami spływającymi po twarzach ludzi. Justyna została pochowana w jednej trumnie z Miłoszem. Chłopczyk już na zawsze pozostanie w objęciach mamy. Niestety, kobiety nie mogły pożegnać dwie osoby, które najbardziej kochała. Jej pierworodny synek Pawełek (3 l.), który uszedł z życiem z wypadku, został w domu pod opieką cioci. Jej mąż Andrzej w ciężkim stanie jest w szpitalu. A bydlak, który spowodował śmiertelny wypadek? Wytrzeźwiał za kratami i nic mu nie jest. Czy pojmuje, co zrobił? Czy w ogóle pamięta? W niedzielę Leszek S. pił cały dzień. Wieczorem wsiadł do samochodu, mając prawie 2 promile alkoholu we krwi. Pędził blisko 130 km/h, gdy uderzył w auto kierowane przez Justynę S.-W. Kobieta wiozła synka i męża. Uderzenie pijanego pirata zabiło ją, kiedy prawie dojeżdżała do domu. Zabiło też dziecko, które nosiła w łonie od siedmiu miesięcy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail