Godzina 13. Przemysław Gosiewski wychodzi z bloku na warszawskiej Woli. Towarzyszą mu jego dzieci - Kinga (8 l.) i Miłosz (6 l.). Wszyscy ruszają na zakupy do oddalonej o kilkaset metrów od domu Gosiewskiego hali. Tam cała trójka buszuje między sklepowymi półkami. Po zapłaceniu rachunku polityk zakasuje rękawy i bierze siaty we własne ręce. Można wracać do domu...
A jeszcze w lutym sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Przyłapaliśmy wtedy Gosiewskiego, jak na zakupy do tego samego sklepu wybrał się służbowym samochodem. Polityk zachowywał się jak panisko. Zrobił z sejmowego kierowcy służącego, kazał mu taszczyć siaty z zakupami i opiekować się swoimi dziećmi. Na dodatek wszystko działo się w dniu wolnym od pracy.
Na szczęście nasz apel o przyzwoitość przyniósł skutek.