Justyna i jej synek zostali pochowani w jednym grobie. Wczoraj grabarze przygotowali dla nich mogiłę. - To straszna tragedia. Taki człowiek jak ten pijak, który zabił ciężarną kobietę, nie powinien chodzić po ziemi - mówili dziennikarzowi "Super Expressu". W ostatniej drodze ofiarom pirata drogowego towarzyszyli członkowie rodziny, sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy. Wszyscy są wstrząśnięci tragedią, do której doszło na drodze w Wyszecinie pod Wejherowem.
Zobacz też: WEJHEROWO: Diabeł uwodził na Pomorzu
Jak już pisaliśmy, Leszek S. wsiadł za kierownicę swojego audi, mając prawie 2 promile alkoholu we krwi. Ściął zakręt i uderzył w auto, którym rodzina Justyny wracała z chrzcin. Ciężarna kobieta i dziecko, które nosiła pod sercem, zginęli. Lekarze próbowali jeszcze ratować maluszka. Zrobili na miejscu cesarkę martwej matce. Niestety, chłopczyk już nie żył. Jakimś cudem wypadek przeżył brat Szymusia, Pawełek (3 l.), oraz jego tata Andrzej (44 l.).
3-latek nie odniósł większych obrażeń. Pan Andrzej walczy o życie w szpitalu. - Wszyscy modlimy się, by wyzdrowiał, musi przeżyć dla Pawełka - mówi nam Bożena S., siostra Justyny. Pijak morderca trafił do aresztu. Jako pirat recydywista może zostać skazany na 12 lat więzienia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail