Chłopczyk razem ze swoimi rodzicami, Edytą K. i Marcinem W., w miniony poniedziałek przyjechał w odwiedziny do swoich dziadków. Po pewnym czasie mama i babcia zajęły się pracą w kuchni, tata coś majstrował w przydomowym warsztacie, a Kacperek bawił się na podwórku. Zaciekawiony podszedł do stojącej tam hondy civic. Auto było tak zaparkowane, że nie było go widać z okien domu.
Trzylatek dojrzał w samochodzie swój napój. Chciał po niego sięgnąć przez otwartą szybę w drzwiach, ale wzrost mu na to nie pozwolił. Postanowił więc zrobić sobie podwyższenie. Do tego celu wykorzystał zabawkę na kółkach. Wszedł na nią i włożył główkę do środka auta. Wtedy zabawka wysunęła mu się pod nóg, a Kacperek zawisł na oknie.
Wiszącego, niedającego oznak życia chłopca zobaczyli rodzice. Natychmiast go wyciągnęli i rozpoczęli reanimację. Na miejsce przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lekarze przez kilkadziesiąt minut walczyli o życie Kacperka. Niestety, nie udało się go uratować.
Przyjechała też karetka pogotowia. Jej załoga udzieliła pomocy ciężarnej mamie zmarłego dziecka. Rodzice zostali objęci opieką psychologa. Śledztwo w sprawie tej tragedii prowadzi prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim. - Postępowanie toczy się w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Tomasz Retyk. - Wstępne wyniki sekcji zwłok chłopca wskazują, że doszło do uduszenia. Wszyscy dorośli obecni na miejscu w momencie tragedii byli trzeźwi. Na tym etapie śledztwa wykluczamy, że mogło dojść do zaniedbań. Najprawdopodobniej wydarzył się nieszczęśliwy wypadek - dodaje prokurator.
Zobacz: Kobieta ZGNIECIONA przez ciężarówkę z węglem. Kierowca trafi do aresztu?
Sprawdź: Pierwsza OFIARA ŚMIERTELNA nawałnic! Kim była? Są też ranni
Dowiedz się: Tragedia w Gorzowie. 7-latek UDUSIŁ SIĘ we własnym łóżeczku