Mimo że niedoszłego premiera z Krakowa nie spotkały jeszcze żadne konsekwencje za wywołanie burdy na pokładzie samolotu Lufthansy, to w jego obronie stanęli posłowie i senatorowie. Sześćdziesięciu sześciu z nich w piśmie skierowanym do ambasadora Niemiec w Polsce Michaela H. Gerdtsa domaga się... interwencji, przeprosin i zadośćuczynienia w stosunku do Rokity.
Co ciekawe, listę otwiera sam prezes PiS Jarosław Kaczyński (60 l.). W obronie publicysty zawiązała się prawdziwa koalicja PiS i PO, choć z dużą przewagą PiS.
Do dziś dokładny przebieg wydarzeń na pokładzie samolotu Lufthansy z początku lutego owiany jest tajemnicą. Zdaniem władz niemieckich i świadków zdarzenia Jan Rokita (50 l.) wraz z żoną Nelli (52 l.), mimo że mieli bilety na klasę ekonomiczną, chcieli rzucić swoje ubrania w klasie biznes, a ponieważ stewardesa nie pozwoliła, skończyło się to karczemną awanturą. Rokita miał popchnąć niemiecką stewardesę, a później odmawiać opuszczenia pokładu maszyny. Ostatecznie, by uspokoić awanturującego się publicystę, musieli interweniować funkcjonariusze policji: obezwładnili go i krzyczącego słynne "Polacy, ratujcie mnie! Niemcy mnie biją", wyprowadzili w kajdankach. Rokita natomiast twierdzi, że spotkał się z niespotykaną brutalnością, po tym jak zwrócił się do stewardesy, by ta nie gniotła jego płaszcza... Kaczyński i grupa parlamentarzystów obstają za wersją Rokity.
"[ ...] Użycie siły, w tym przewracanie, zakucie w kajdanki i wykręcanie rąk, w wyniku sporu o sposób ulokowania garderoby w samolocie jest nadużyciem prawa i władzy wobec polskiego obywatela przez niemieckie służby" - czytamy w liście do ambasadora Niemiec, pod którym oprócz Jarosława Kaczyńskiego podpisali się m.in.: Jolanta Szczypińska (52 l.), Joachim Brudziński (41 l.), Zbigniew Ziobro (39 l.) i Jacek Kurski (43 l.). Łącznie 59 posłów i senatorów PiS. Obrońców Jana Rokity z PO jest zdecydowanie mniej, bo zaledwie siedmiu - z Jarosławem Gowinem (48 l.), Sławomirem Nitrasem ( 32 l.) i Krzysztofem Liskiem (42 l.) na czele. Czego się domagają od niemieckich władz?
"Nie rozumiemy, dlaczego w takiej sytuacji zamiast przeprosin i zadośćuczynienia - policja niemiecka przedstawia fałszywe oskarżenia wobec Polaka, Lufthansa, której funkcjonariusze są winni incydentu, milczy, zaś władze niemieckie nie podejmują żadnych działań" - piszą sygnatariusze listu. "Wzywamy Pana Ambasadora, aby [ ...] przyczynił się do przeproszenia polskich obywateli przez odpowiednie niemieckie władze i instytucje za ten wysoce naganny przypadek" - apelują.
Ciekawe, czy każdy obywatel, który wywoła awanturę za granicą, będzie mógł liczyć na takie wsparcie polityków?