Sądowa batalia między wydawcą „Gazety Wyborczej” a Jarosławem Kaczyńskim wybuchła we wrześniu 2007 roku, po wywiadzie jakiego polityk udzielił „Rzeczpospolitej”. Ówczesny premier zaatakował dziennik w ostrych słowach:
- Państwo chyba nie czytają „Gazety Wyborczej”. To co się tam wyprawia, to „Trybuna Ludu” z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę. Barańskiego (Marek Barański, dziennikarz TVP w PRL, później w „Nie” i „Trybunie” - red. ) potrafią zostawić w tyle – zarzucał polityk.
Patrz też: O. Rydzyk: Nie zapłacę grzywny, bo nie mam z czego – nie mam pensji
Na reakcję wydawcy dziennika nie trzeba było długo czekać. Agora pozwała Kaczyńskiego i zażądała 50 tysięcy złotych na cel charytatywny. Sądy dwóch instancji uznały jednak, że istnieje wolność słowa, a szef PiS nie złamał prawa.
Po wygranej przez wydawcę kasacji w Sądzie Najwyższym proces wrócił do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Prawnik Jarosława Kaczyńskiego - mec. Antoni Łepkowski ujawnił, że polityk jest gotowy do zawarcia ugody. O ugodzie nie ma mowy jeśli Agora nie usłyszy przeprosin od prezesa PiS.