Skandalem na wielkim święcie „Solidarności” przez kilka dni żyła cała scena polityczna. Gdy emocje nieco ostygły lider PiS, który niewątpliwie sprowokował burzliwe wystąpienie legendarnej motorniczej Henryki Krzywonos, wyjaśnia co miał na myśli. W wywiadzie dla portalu partii pis.org.pl daje się jednak wyczuć łagodniejszy ton i próbę odwrócenia sensu wypowiedzi, które padły na wiecu.
Przeczytaj koniecznie: Gdzie był Jarosław Kaczyński w sierpniu 1980?
Wiele kontrowersji wzbudziły oskarżenia prezesa PiS pod adresem rządu, że manipuluje i oszukuje ludzi. Związkowcy wcześniej wygwizdali premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego, a Jarosław Kaczyński ciągnął dalej. Sugerował, że eksperci doradzający strajkującym w sierpniu 1980 roku – Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek chcieli kapitulacji strajku.
- To absolutna nieprawda. Powiedziałem tylko o ówczesnych dylematach. Istota tego sporu między robotnikami z prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a ekspertami polegała na ocenie realności realizacji postulatu o powołaniu wolnych związków zawodowych – tłumaczy lider PiS.
- Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci byli ludźmi pokolenia 1956 roku. Żywili pewne obawy, które w jakimś sensie się zmaterializowały w stanie wojennym. Niemniej w tamtych czasach rzecz nie polegała na tym, by obaw czy wątpliwości nie mieć, tylko na tym, aby potrafić je przełamać i pójść na pewne ryzyko. Nie powiedziałem nieprawdy. W tym sporze to robotnicy mieli rację – wyjaśnia dokładniej.
Jarosław Kaczyński odniósł się tez do płomiennego przemówienia Henryki Krzywonos, które stało się zapalnikiem awanturniczych dyskusji polityków PiS, związkowców „Solidarności” i polityków PO. Legendarna tramwajarka zarzuciła prezesowi, że niszczy godność Lecha Kaczyńskiego i buntuje wszystkich.
- Henryka Krzywonos jest dzisiaj bohaterką Platformy Obywatelskiej i „Gazety Wyborczej”. Dobrze się stało, bo ona znakomicie odpowiada dzisiejszym czasom, ich atmosferze. Nic więcej o niej nie powiem – ucina szybko. Zaraz potem dodaje, że kto chce może zajrzeć do biuletynu IPN, z którego wynika, że tramwajarka nie rozpoczęła strajku komunikacji, bo trwał już kilka godzin.
A jak prezes PiS ocenia gwizdy i buczenie na polityków PO. - Ludzie Platformy nie są w stanie przyjąć do wiadomości jednego prostego faktu, unaocznionego przez ostatnie wybory: tego, że poważna część społeczeństwa bardzo ich nie lubi. I ilekroć ta niechęć jest publicznie uzewnętrzniana, to tyle razy utrzymują, że są to działania inspirowane przez PiS – wyjaśnia.
Patrz też: Marek Suski z PiS: Henryka Krzywonos powiedziała tak, jak chciała PO