Jak można było się spodziewać brat bliźniak śp. Lecha Kaczyńskiego nie mógł nie skomentować przeniesienia krzyża. Obecność krzyża przed siedzibą Bronisława Komorowskiego doprowadziła do wojny przeciwników i obrońców. Teraz usunięcie zrodziło nowy konflikt.
Jarosław Kaczyński czekał z oceną wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu do wieczora. Tuż przed tym jak pojawił się przed Pałacem Prezydenckim udzielił krótkiego wywiadu dla TVP Info.
Przeczytaj koniecznie: Gosiewska: PO jak komuniści! Jak kiedyś aresztowano ludzi, tak teraz zarekwirowano krzyż
Więcej
https://www.se.pl/wydarzenia/kraj/gosiewska-po-jak-komunisci-jak-kiedys-aresztowano-_153621.html
- Ja tu jestem prywatnie, nie jako szef partii. Ja w tę sprawę się nie angażuję – uprzedził szef PiS na samym początku. Po czym dał upust emocjom: - W wolnej Polsce krzyż jest zabierany z miejsca publicznego przez formację parapolicyjną, bo taką formacją jest BOR – grzmiał Kaczyński.
W dalszej części rozmowy pytał: „Czy my żyjemy w Polsce, która była jeszcze niedawno, czy już w innej Polsce?”, a po chwili podkreślał, że nie widzi żadnego konfliktu politycznego pod krzyżem.
- Ja widzę tylko jedno: mianowicie działania prezydenta Komorowskiego, bo on to zaczął można powiedzieć, doprowadził do tego, że kwestia krzyża, obecności krzyża w polskiej przestrzeni publicznej, dokładnie setek tysięcy krzyży w polskiej przestrzeni publicznej, stała się dyskusyjna – krytykowałKaczyński.
Szef PiS nie zawahał się nawet stwierdzić, że „będziemy musieli czekać do nowej władzy, żeby sprawy uczczenia pamięci ofiar tej katastrofy, prezydenta RP, zostały załatwione w sposób właściwy i godny”.
Patrz też: Bronisław Komorowski: To ja zdecydowałem o przenosinach krzyża sprzed Pałacu
Wyraźnie oburzony przeniesieniem krzyża brat zmarłego prezydenta oskarżał, że symbol katastrofy smoleńskiej przejęto pod osłoną policji. Uprzedził, że nie zamierza brać udziału w pielgrzymce rodzin ofiar tragedii do Smoleńska.