Lider PiS nie krył swojego zadowolenie po debacie. Chociaż jest zdania, że wymiana poglądów z marszałkiem Sejmu nie była przełomowym momentem kampanii. Nie sposób przyznać mu racji, bo tak nagłaśniana debata rozczarowała tych wyborców, którzy liczyli na żarliwe dyskusje, cięte riposty, przepychanki słowne.
Tych najbardziej spektakularnych elementów debaty zabrakło przed wszystkim dlatego, że przeciwnicy w wyścigu o fotel głowy państwa nie mogli sobie zadawać pytań. Sam Jarosław Kaczyński ubolewał nad tym, ze nie ma miał okazji stawiać pytań Komorowskiemu.
Trzy prowadzące pojedynek dziennikarki nie dopuszczały, aby kandydaci na prezydenta odważyli się powiedzieć cokolwiek co by wykraczało poza odpowiedź na zadanie pytanie. A odpowiedzi Kaczyńskiego i Komorowskiego były po prostu wyuczonymi formułkami.
Po telewizyjnym starciu lider PiS stwierdził, że nie jego konkurent nieustannie przypisywał sobie sukcesy PiS. O co dokładnie chodzi? Kaczyński wypomniał kwestię wydatków na służbę zdrowia. Przekonywał, że ogromny wzrost wydatków na ochronę zdrowia nastąpił dzięki PiS, a nie PO.
Także Paweł Poncyliusz, rzecznik sztabu wyborczego prezesa PiS pozytywnie ocenia wystąpienie szefa partii. - Po pierwsze Jarosław Kaczyński był bardzo spokojny, po drugie Bronisław Komorowski tak naprawdę chwalił się osiągnięciami Donalda Tuska. Na pewno nie miał tych osiągnięć po swojej stronie - dodał.
Ponadto Poncyljusz uznał za dużą wpadkę wypowiedź Komorowskiego o obniżeniu podatków. - Obniżenie podatków (...) to jest osiągnięcie rządu Jarosława Kaczyńskiego, natomiast Bronisławowi Komorowskiemu wszystko co dobre kojarzy się tylko z jego rządem – stwierdził Poncyliusz. Zdaniem rzecznika sztabu kandydata PiS na prezydenta Komorowski nie do końca się przygotował się do debaty.