Skąd takie podejrzenia? Wszystko przez zeznania Janusza Kaczmarka. Były prokurator krajowy i szef MSWiA w rządzie PiS twierdził, że był świadkiem "niepokojącej" rozmowy Jarosława Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobrą, ówczesnym ministrem sprawiedliwości oraz z Bogdanem Święczkowskim, ówczesnym szefem ABW.
- Premier uważał, że Jarosław Wałęsa mógł mieć powiązania z przestępcami. Kaczyński chciał dzięki temu udowodnić, że sam Lech Wałęsa jest nieuczciwy i ma niejasne powiązania - relacjonuje zeznania Kaczmarka informator "Dziennika".
Dalej sprawa potoczyła się już szybko. Zarządzono w ABW audyt, by sprawdzić, czy za rządów Kaczyńskiego poszukiwano informacji o synu byłego prezydenta, kto miał do nich dostęp i kto je wyniósł poza ABW. Wynik tej kontroli, zdaniem śledczych, obciążają Święczkowskiego.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Jarosław Wałęsa wiedział o tym "polowaniu" . - Tak naprawdę chodziło o mojego ojca - mówi "Dziennikowi" poseł PO i dodaje, że wielokrotnie ostrzegali go inni posłowie, a nawet dziennikarze. Konkretnych nazwisk jednak nie podaje.
Sam Jarosław Kaczyński miał w tej sprawie zeznawać jeszcze w maju. Ale - jak nieoficjalnie dowiedział się "Dziennik" - poprosił prokuraturę o przesunięcie przesłuchania na czas po wyborach do europarlamentu.
Kaczyński zbierał haki na Wałęsę?
2009-05-19
14:15
Jarosława Kaczyńskiego czeka wizyta w prokuraturze i choć zawita tam najwcześniej w połowie czerwca, już wiadomo, że miło nie będzie. Śledczy podejrzewają, że jako premier zbierał "haki" na syna byłego prezydenta, Jarosława Wałęsę.