Do tej pory udało się jedynie ustalić, że tego dnia, gdy doszło do zbrodni, małżonkowie byli sami. Ich ciała leżały osobno, więc nie zginęli razem...
Jak ustaliliśmy, główna hipoteza rozważana przez śledczych mówi o podwójnym morderstwie albo o morderstwie i samobójstwie. Na ciele ofiar jednak nie było żadnych obrażeń, które mogłyby podtrzymać tę wersję.
Kolejna wersja zakłada, że Mieczysław S. zasłabł z przepracowania. Gdy zobaczyła to jego żona, wpadła w rozpacz i panikę. Nie wyobrażała sobie życia bez ukochanego mężczyzny, który pomagał jej w codziennych obowiązkach. Dlatego targnęła się na swoje życie.
Przeczytaj: Wampiryczne morderstwo w Grajewie
Państwo S. byli małżeństwem od 10 lat. Mieczysław długo szukał sobie odpowiedniej kandydatki na żonę, aż w końcu trafił na Marzenę. Ona, stara panna z posagiem, pracowita i uczciwa, wydawała się wymarzoną partią dla niego. Pokochali się i postanowili razem iść przez życie. Przysięgali sobie miłość i wierność po grób. I tak się stało. Razem żyli i razem zmarli.
Prokuratorzy liczą na to, że makabryczną zagadkę wyjaśni sekcja zwłok. - Po niej na pewno będziemy wiedzieli coś więcej - mówi Janusz Walczak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.