W progach USC Kalisz pojawił się w towarzystwie swojej uroczej towarzyszki Ingi Pietrusińskiej (35 l.). Nie było z nimi jednak małego Ignasia, w którego sprawie się tu pojawili. Ryszard Kalisz zapewne nie chciał zarazić maluszka, bo jak informował na jednym z portali społecznościowych, od kilku dni zmaga się z przeziębieniem.
CZYTAJ TEŻ: Ryszard Kalisz teraz już może być prezydentem!
Co więc załatwiała w środku para? Tym razem nie przyszli do USC, by ustalać datę ślubu. Jak wynika z informacji "Super Expressu", Kalisz przyszedł z partnerką, by zarejestrowaćsyna w urzędzie. Drugie imię Ignaś odziedziczył po ojcu. Dostał także jego nazwisko.
Wszystko wskazuje więc na to, że maluch naprawdę zawrócił w głowie byłemu politykowi SLD. Po załatwieniu wszystkich formalności para skierowała swoje kroki do domu Pietrusińskiej, gdzie czekał na nich mały Ignacy Ryszard. A Kalisz jak na świeżo upieczonego ojca przystało, nie pojawił się u syna z pustymi rękoma. Przywiózł mu kolorowe śpioszki.
ZOBACZ: Wszystkie kobiety Ryszarda Kalisza! W końcu się ustatkuje?