Tragicznie zmarły prezydent mógł widzieć własną śmierć! Jak informuje „Fakt” w dziobie tupolewa była kamera, która przekazywała obraz sprzed samolotu do ekranu, który wisiał przed fotelem Lecha Kaczyńskiego.
Załoga Tu-154 M na pewno przekazała prezydentowi, że gęsta mgła ogranicza widoczność i lądowanie będzie trudne. „Fakt” przekonuje, że Lech Kaczyński z z pewnością miał włączony ekran, by osobiście obserwować sytuację na lotnisku Siewiernyj.
– Kamera w kabinie pilotów pokazywała dokładnie to samo, co widzą prowadzący lot. Urządzenie to przekazywało zapis na ekrany, które znajdowały się w salonce prezydenta oraz drugiej salonce VIP – potwierdza Faktowi pułkownik Ryszard Raczyński, szef 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Piloci z pułku, którzy latali tupolewem, mówią nieoficjalnie „Faktowi”, że ekraniki w salonkach były często włączane. – To był taki trochę gadżet. Na ekranach można było obejrzeć film albo przełączyć to pilotem, by sobie popatrzeć na obraz z kokpitu, gdzie lecimy, jakie są widoki, co widzi pilot – opowiadają.
– Jeśli pasażerowie Tu–154, ci z salonek, przełączyli sobie na taki obraz, widzieli, co się z nimi dzieje, widzieli przechył i moment katastrofy – nie ma wątpliwości pułkownik Raczyński.
Zapisu z kamerki nie zarejestrowały czarne skrzynki, więc nie wiadomo dokładnie co widział prezydent tuż przed śmiercią.