Piotr M. (26 l.) i Artur S. (28 l.) znali się od wielu lat. Czasami wspólnie uprawiali sport. Obaj lubili piłkę nożną. Mieli swoje dziewczyny, powoli układali życie, które miało być długie i piękne. Te plany upadły w jednej chwili...
Od pewnego czasu, po kłótni w miejscowej dyskotece, obaj koledzy byli w konflikcie. Kiedy przez przypadek spotkali się pod sklepem w centrum miasteczka, doszło do krótkiej wymiany słów, w której padły ostrzejsze słowa.
- Piotrek już odchodził, krzyknął do Artura, że z debilem nie gada - opowiada jeden ze świadków zdarzenia. - Wtedy Artur się wściekł. Jakby coś zagotowało się w nim. Ruszył na Piotrka. Zadał mu od tyłu potężny cios pięścią w głowę. Tylko jeden - dodaje. Ofiara upadła na chodnik. Trysnęła krew.
Przeczytaj koniecznie: Warmińsko-mazurskie: Dzieciobójczyni za spalenie noworodka dostanie 5 lat
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/za-spalenie-noworodka-dostanie-5-lat-aa-ZH4g-SrJG-5YMK.html
Przechodnie wezwali karetkę. Gdy przyjechała, Piotr M. nie chciał pomocy ratowników i chwiejnym krokiem ruszył do domu. Do szpitala trafił dopiero kilkadziesiąt minut później, gdy stracił przytomność w mieszkaniu.
Okazało się, że obrażenia głowy spowodowały rozległe uszkodzenie mózgu. Kilka dni po wypadku zebrało się specjalne konsylium lekarskie, które stwierdziło śmierć mózgu. Po rozmowie z rodziną, która kolejno żegnała się ze swoim bliskim, lekarze przewieźli młodego mężczyznę na salę operacyjną.
- To był ostatni dobry uczynek, jaki Piotr zrobił w swoim życiu. Jego narządy trafiły do różnych ludzi, uratowały ich od śmierci - opowiada znajoma chłopaka.
Artur S., poruszony wyrzutami sumienia, sam zgłosił się na policję. Jest znany z nadpobudliwości i już wcześniej zdarzało mu się wdawać w bójki. Za najtragiczniejszą z nich grozi mu 12 lat więzienia.