- Cieszę się, że sprawa wraca na wokandę. Mam nadzieję, że teraz ten, który odebrał życie mojej córce Małgorzacie i zięciowi Ryszardowi, a wnuczkę okaleczył, będzie sądzony jak zabójca - mówi Eugeniusz Pożarski. - Dożywocie to byłaby sprawiedliwa kara - dodaje. We wtorek rozpocznie się ponowny proces, podczas którego nowy, rozszerzony skład sędziowski ma jeszcze raz ocenić materiał dowodowy, szczególnie ten wskazujący na umyślne działanie pijanego i będącego po użyciu narkotyków oskarżonego. Domagały się tego rodziny ofiar Mateusza S. już chwilę po zakończeniu pierwszego procesu kierowcy zabójcy przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. - Dostał tylko 12,5 roku za śmierć sześciu osób. Dwa lata z kawałkiem za jedno życie! Za zabicie psa można dostać więcej. Liczę też, że ukarana zostanie dziewczyna, która w chwili wypadku jechała z nim w samochodzie. Chciała, żeby zawiózł ją do domu, choć wiedziała, że pił alkohol. Ona jest współwinna tego, co się stało - tłumaczy Eugeniusz Pożarski. Mężczyzna razem z żoną wychowuje teraz wnuczkę Julię, która cudem przeżyła wypadek. Przyrzekł dziewczynce, że nie spocznie, dopóki zabójca jej mamy i taty nie zostanie sprawiedliwie ukarany.
Zobacz też: Podlasie. Podpalił żonę benzyną, bo chciała się z nim rozwieść
Mateusz S. w Nowy Rok 2014 roku wjechał swoim BMW w grupę ludzi, którzy wybrali się na spacer. Zginęli: Bożena J. (+35 l.) z mężem Pawłem J. (+39 l.) i synem Damianem (+9 l.), małżeństwo Małgorzata P. (+42 l.) i Ryszard P. (+41 l.) oraz Krzysztof B. (+66 l.). Pirat ciężko ranił dwoje dzieci: Huberta J. (9 l.). i Julię P. (11 l.). Kierowca był nafaszerowany narkotykami i miał we krwi 2,15 promila alkoholu.
22 lutego sąd zdecydował, że Mariusz S. trafi do więzienia na 15 lat. Dożywotnio zabrano mu również prawo jazdy.