Jak do tego mogło dojść, że w biały dzień mężczyzna wyciągnął z reklamówki siekierę i nagle rzucił się na bezbronną dziewczynkę? - Chciał się zemścić na urzędnikach, którzy jak mówił, nie potrafili mu pomóc w znalezieniu zatrudnienia. Chciał kogoś zabić. Wszedł do pierwszego gabinetu na swojej drodze. Był pobudzony. W gabinecie jednej z pracownic uderzał pięścią w biurko. Został stamtąd wyproszony - mówiła prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska na konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Mężczyzna zrezygnował z użycia siekiery w urzędzie, bo było tam zbyt dużo osób. Nie wiadomo, czy ktokolwiek z pracowników urzędu poinformował o takim zachowaniu Samuela N. policję. - Nie posiadam informacji, by urząd to zgłaszał - powiedziała prokurator.
Dlaczego uderzył właśnie 10-letnią Kamilkę? - Z jego słów wynika, że 10-letnia Kamila C. była przypadkową ofiarą. Obojętne mu było, kim będzie jego ofiara - mówiła Węglarowicz-Makowska na spotkaniu z mediami. - Postanowił, że zaatakuje dziewczynkę. Wyjął siekierę i zadał śmiertelny cios - relacjonowała przebieg zdarzeń Węglarowicz-Makowska. Samuel N. w środę nie chciał nic powiedzieć. Dopiero w czwartek udało się z niego wyciągnąć zeznania. Samuel N. usłyszał zarzut zabójstwa, grozi mu dożywocie. Prokuratorzy przesłali do sądu wniosek o 3-miesięczny areszt tymczasowy dla Samuela N.
Jak podaje Tvn24.pl, Samuel N. ma wykształcenie wyższe. Pracował w fabryce czekolady, został z niej zwolniony, ponieważ jego pracodawca miał być niezadowolony z pracy mężczyzny. N. cierpiał na zespół Tourette’a - wrodzone zaburzenie neurologiczne, które charakteryzuje się występowaniem licznych tików ruchowych i werbalnych.
Zobacz też: Kamienna Góra. Mordercy 10-letniej Kamili grozi LINCZ!