Piątkowe popołudnie było najgorszym w życiu młodziutkiej wdowy. Kamila ledwo powstrzymywała łzy, gdy urnę z prochami męża wkładano do grobu na warszawskich Powązkach. Los okrutnie się z nią obszedł. Była szczęśliwą mężatką zaledwie trzy lata. Teraz jest wdową.
Po pogrzebie rodzina, aktorska brać oraz przyjaciele Łapickiego pojechali do klubu "U Aktorów" w Al. Ujazdowskich - zebrali się, by powspominać Andrzeja Łapickiego. O godz. 17.31 dotarła tam też pogrążona w smutku Kamila.
Nie mogła jednak długo zagrzać tam miejsca. Serce ją bolało, gdy opowiadano anegdoty o Andrzeju. Po 5 minutach niepostrzeżenie opuściła restaurację i szybkich krokiem udała się do popularnej kawiarni na placu Trzech Krzyży.
Tam spotkała się z przyjaciółką. I kiedy pół kilometra dalej koledzy jej zmarłego męża przerzucali się wspomnieniami i anegdotami z życia Łapickiego, ona sączyła mrożoną kawę. Widać wolała powspominać zmarłego męża z koleżanką.
Andrzej Łapicki zmarł 21 lipca w swoim domu w Warszawie. Pogrzeb odbył się w piątek na warszawskich Powązkach. Urnę z prochami aktora przed ołtarz kościoła św. Karola Boromeusza wniósł były zięć mistrza, Daniel Olbrychski (67 l.).