Piękna pogoda, słońce, lato - aż chce się żyć. Chce się wyjść, pójść do parku, spotkać ze znajomymi. Ale dla Kamili to przeszłość. Teraz Kamila opuszcza mieszkanie niechętnie, a jeśli już, to tylko, by załatwić najpilniejsze sprawunki. Ostatnio spotkaliśmy ją w tanim stołecznym hipermarkecie. Najwyraźniej grosz kończy się wdowie, bo jechała do niego przez prawie całą Warszawę.
Przechadzała się po sklepie wolno, zatrzymywała się zamyślona. Długo patrzyła na sklepowe półki. Czasem po coś sięgnęła, ale zaraz odkładała. Niewiele wybrała. Wodę mineralną w małych butelkach, jogurt, dwie zupki w proszku i błyskawiczny makaron do zalania gorącą wodą. Niewiele jak dla tak młodej kobiety. Od razu widać, że żałoba odebrała jej apetyt.
A jeszcze nie tak dawno stołowała się z mężem tylko w restauracji. Jeszcze dwa tygodnie temu jej siatki były pełne smakołyków, owoców, warzyw. Teraz musi nauczyć się żyć w samotności. Przynajmniej na razie...
Przekazaliśmy wyrzucone na śmieci pamiątki po Łapickim Teatrowi Kamienica
Emilian Kamiński (60 l.), właściciel warszawskiego Teatru Kamienica, ze wzruszeniem przyjął od nas rzeczy wielkiego aktora. Wdowa wyrzuciła je na śmieci na drugi dzień po jego śmierci. W teatrze będą miały godną ekspozycję.