Dał swoim współpracownikom horrendalne podwyżki, które co miesiąc kosztują budżet państwa 200 tys. zł - informuje "Dziennik", powołując się na raport z funkcjonowania biura wykonany na zlecenie nowego szefa. - To mechanizm, który przypomina działania odchodzących prezesów spółek Skarbu Państwa.
Także u nas, tuż przed zmianą, w gabinetach kadr nie gasło światło, bo rozdawano pieniądze - twierdzą agenci Biura.