Posiedzenie już tradycyjnie zaczęło się od ustnego oświadczenia świadka. Kamiński przez ponad godzinę opowiadał śledczym o kulisach prac CBA nad rozpracowywaniem afery. Wykazał się przy tym niebywałą wręcz pamięcią, co rusz podając dokładnie daty i godziny spotkań sprzed ponad roku.
Zobacz też: Kamiński wyleciał z CBA
- Do przecieku doszło po południu 24 sierpnia 2009 r. W warszawskiej kawiarni "Pędzący Królik". (…) 16 września na Kolegium ds. Służ Specjalnych próbowałem porozmawiać z premierem (…) premier 26 sierpnia spotkał się z ministrem i wiceministrem finansów (...)17 lipca 2008 r. na posiedzeniu komitetu Rady Ministrów okazuje się, że dopłaty od gier są w ustawie - precyzyjnie rzucał datami Kamiński.
Zeznania Kamińskiego jednak nie wiele wniosły do informacji już posiadanych przez komisję. Były szef CBA potwierdził jedynie informacje ujawnione w stenogramach podsłuchów opublikowanych w prasie, dodając jednak jak politycy PO dowiedzieli się o zainteresowaniu nimi przez służby specjalne.
- Do przecieku doszło po południu 24 sierpnia 2009 r. W warszawskiej kawiarni "Pędzący Królik", gdzie spotkali się Marcin Rosół (asystent Drzewieckiego) i Magda Sobiesiak (córka Sobiesiaka) – zeznawał. Pytany przez Bartosza Arłukowicza o to od kogo Mirosław Drzewiecki (były minister sportu) mógł się dowiedzieć o akcji CBA, Kamiński odpowiadał, że od „premiera albo ministra Cichockiego”.
Przeczytaj koniecznie: Miał dostać awans za głowę Kamińskiego?
Jednocześnie Kamiński atakował Platformę Obywatelską. Zarzucał premierowi, że wiedząc o aferze nie podjął niezbędnych kroków by ochronić ustawę i skarb państwa, a sam za ujawnienie afery został zdymisjonowany.
- Był scenariusz, żeby zamieść aferę hazardową pod dywan. Premier Donald Tusk nie zrobił nic, by ją wyjaśnić. A ja zostałem pozbawiony funkcji, bo ujawniłem tę aferę. Ale mam satysfakcję, nikt nie stoi przecież ponad prawem – stwierdził agent.