W środę bohaterowie tzw. afery madryckiej zorganizowali konferencję prasową, na której przekonywali, że pobrane przez nich środki na podróż, były zgodne z prawem. Jak zapewniali, Kancelaria Sejmu nie straciła na tym "ani złotówki".
Adam Hofman, Mariusz Kamiński i Adam Rogacki podkreślali, że nie istnieje coś takiego jak "kilometrówka", a poseł może skorzystać z biletu lotniczego zakupionego przez Kancelarię Sejmu lub otrzymać jego równowartość i udać się w delegację takimi środkami, jakimi chce. Najważniejsze jest, aby "skutecznie dojechać na miejsce".
Mariusz Kamiński bronił swojego stanowiska również w "Faktach po Faktach". - Każdy ma prawo do obrony, więc też się bronimy - wyjaśniał w programie. - Nie damy sobie wmówić, że popełniliśmy rażące błędy, bo tak nie było. Doszło do linczu medialnego, wylano na nas kubeł pomyj - przekonywał.
Prowadzący program Kamil Durczok wielokrotnie pytał Kamińskiego, czy nie uważa, że zachowanie byłych już posłów PiS było nieuczciwe. Kamiński unikał bezpośredniej odpowiedzi zasłaniając się przepisami. - Zgodnie przepisami, poseł biorąc ekwiwalent, ma skutecznie dotrzeć do celu - podkreślił Kamiński. - Otrzymaliśmy równowartość biletu lotniczego, którego ceny ustala Kancelaria Sejmu i LOT - dodał.
Zobacz też: Hofman, Rogacki i Kamiński idą na wojnę z Giertychem
Dlaczego posłowie wypełnili druki na podróż samochodem? Jak argumentuje Kamiński, Kancelaria Sejmu po prostu nie posiada innych druków. Poza tym poseł chciał być "elastyczny". - Był gorący okres kampanii wyborczej. Decyzję o tym, kiedy ma być wyjazd, podjąłem w ostatniej chwili. I napisałem o tym marszałkowi Sejmu, zrobiłem wszystko w zgodzie z przepisami prawa - przekonywał ponownie powołując się na przepisy.
Kamiński przyznaje, że z żadnego wyjazdu służbowego nie zostały mu pieniądze. Te z wyjazdu madryckiego postanowił zwrócić. Chciał tym samym bronić się przed spekulacjami oraz nagonką związaną z incydentem na pokładzie samolotu z udziałem żon posłów. - To była nasza decyzja. Chcieliśmy też chronić nasze żony i rodziny - zaznaczył.
Jednocześnie poseł zapewnił, że podejmie wszelkie kroki prawne wobec tych, którzy naruszyli jego dobre imię. Zapytany o to, czy zamierza starać się o powrót do PiS, podkreślił, że najpierw będzie starał się "oczyścić z zarzutów".
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail