Europoseł Marek Migalski (43 l.) zdradził niedawno na swojej stronie internetowej, że politycy PE tak naprawdę nie wiedzą, za czym głosują. - Liczba aktów prawnych jest tak duża, że normalny poseł nie jest w stanie zorientować się, o czym decyduje - żalił się polityk PJN.
"Super Express" postanowił więc sprawdzić, jak pracują nasi wysłańcy do Brukseli i Strasburga. Kadencja Parlamentu Europejskiego trwa od 2009 roku. Do tej pory odbyło się ponad 140 dni posiedzeń. Okazuje się, że najbardziej leniwy wśród polskich parlamentarzystów jest Michał Kamiński (40 l.). Według portalu Votewatch.eu opuścił on aż 31 procent (44 dni) posiedzeń plenarnych. Drugie miejsce w tym niechlubnym rankingu zajmuje Janusz Wojciechowski (58 l.). Ten polityk PiS opuścił prawie 30 procent (41 dni). Brązowy medal w kategorii europoselskiego lenistwa przypadł Jackowi Protasiewiczowi (45 l.). Szef kampanii wyborczej PO i Donalda Tuska (55 l.) ma 29-procentową (40 dni) nieobecność.
Okazuje się, że we wszystkich posiedzeniach wzięło udział tylko czterech polskich europosłów: Jolanta Hibner (61 l.) i Jerzy Buzek (72 l.) z PO oraz Lidia Geringer de Oedenberg (55 l.) i Janusz Zemke (63 l.) z SLD.